Wprawdzie Mercedes nie ma sobie równych w obecnym sezonie Formuły 1, a Lewis Hamilton zapisał na swoim koncie aż pięć wygranych wyścigów, to jednak Ferrari dysponuje w tej chwili najmocniejszym silnikiem w F1. Jego moc na prostszych znacznie odbiega od jednostki opracowanej przez Niemców.
Ten fakt martwi Hamiltona, bo w momencie gdy Ferrari rozwiąże swoje problemy z aerodynamiką i model SF90 zacznie się lepiej spisywać w zakrętach, rywal z Maranello może zacząć dyktować warunki Mercedesowi.
Czytaj także: Szef Mercedesa krytykuje inne zespoły
- W Kanadzie byli bardzo szybcy na prostych. Zdecydowanie mają inny tryb pracy silnika. My czegoś takiego nie posiadamy. Ferrari nagle podnosi moc swojej jednostki i odjeżdża na prostych. Nawet w sytuacji, gdy mam otwarty DRS - wytłumaczył "Motorsportowi" aktualny mistrz świata.
Według ostatnich wyliczeń Mercedesa, w Kanadzie rywal z Włoch na prostych zyskiwał ponad pół sekundy przewagi nad Hamiltonem. To przepaść w tak konkurencyjnym świecie, jakim stała się Formuła 1.
Czytaj także: Renault zapowiada nawiązanie kontaktu z czołówką
- W wyścigu też są w stanie nagle poprawiać osiągi swojego silnika. Wykonali świetną pracę ze swoją maszyną. Kiedyś w tym aspekcie to Mercedes był liderem. Teraz to my mamy robotę do wykonania, a Ferrari jest przed nami - dodał Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu