Łukasz Kuczera: Kolejna fuszerka w wykonaniu Williamsa. Czy to jeszcze dziwi? (komentarz)

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica

Jeśli coś może pójść źle, to w Williamsie na pewno pójdzie. Zespół uwinął się z odbudową samochodu Roberta Kubicy na Grand Prix Azerbejdżanu, a popełnił błąd w tak błahej sytuacji jak wypuszczenie Polaka z garażu przed startem wyścigu F1.

Tak naprawdę trudno znaleźć słowa, by opisać poczynania Williamsa w tym roku. Czy można się spóźnić z budową samochodu na zimowe testy? Można. Historia Formuły 1 widziała przypadki, gdy podczas przedsezonowych jazd ekipy korzystały z maszyn, które były wyposażone w starsze części.

Tyle że to Williams był jedynym zespołem, który nie miał w lutym gotowej maszyny w Barcelonie. Inni poradzili sobie ze zmianami regulaminowymi przed sezonem 2019, przygotowali odpowiednio zmodyfikowane pojazdy.

To Brytyjczycy mieli problemy z częściami zamiennymi, przez co Robert Kubica i George Russell musieli uważać na każdy krawężnik podczas pierwszych wyścigów F1 w tym sezonie. W efekcie Kubica od piątku do niedzieli rywalizował z uszkodzoną podłogą w Australii.

ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

Czytaj także: Świetna forma rezerwowego kierowcy Williamsa 

I to Williams potrafił popełnić błąd w tak błahej sytuacji, jak wypuszczenie samochodu Kubicy z garażu w Azerbejdżanie. Jak można liczyć na jakikolwiek przełom tej ekipy w tym sezonie, skoro jeden z pracowników nie potrafi dopilnować stopera?

Tym bardziej, że Polak wyjechał dziewięć minut przed czasem! Nie była to zatem kwestia sekund, a dziewięciu minut. Trudno to jakoś logicznie wytłumaczyć. Na myśl przychodzi jedynie, że nie wszyscy w Williamsie znają regulamin. Jak można mieć nadzieję, że prace w fabryce są odpowiednio skoordynowane i zarządzane, skoro podczas weekendu wyścigowego dzieją się takie rzeczy?

Zwłaszcza w sytuacji, gdy po zmianie przepisów Kubica i tak miał zagwarantowany start z pierwszej pozycji w pit-lane. Nie musiał się obawiać o to, że Kimi Raikkonen czy Pierre Gasly wyjadą wcześniej ze swoich garaży i zajmą miejsce tuż za białą linią.

Inna kwestia, że nawet gdyby o ustawieniu w pit-lane decydował moment wyjazdu z garażu, to przecież Raikkonen i Gasly mają znacznie szybsze samochody. W Williamsie musieli wiedzieć, że Fin i Francuz szybko wyprzedzą Polaka. Po co zatem było się spieszyć z wyjazdem?

Musimy pamiętać, że Williams to jedna z legend F1, obok Ferrari najbardziej utytułowany zespół w stawce. I to co dzieje się w firmie w tej chwili, jest nie do pomyślenia. W Chinach samochód Kubicy spadł z podnośnika podczas pit-stopu. - Zdarza się - mówił wtedy polski kierowca.

Czytaj także: Williams otrzyma pieniądze za wypadek Russella 

Oczywiście, ma prawo się zdarzyć. Tylko czemu ciągle zdarza się Williamsowi? Jak to jest, że inne ekipy potrafią zachować się zgodnie z regulaminem w takich sytuacjach? Przecież Toro Rosso czy Haas to również małe teamy, które nie mają ogromnych budżetów. Obawiam się, że są to tylko pytania retoryczne. Przykro to pisać, ale z legendy F1 stajnia z Grove przeistacza się w karykaturę zespołu F1.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: