Ferrari w tym roku nie wygrało jeszcze ani jednego wyścigu w Formule 1, ale wydaje się to być kwestią czasu. Włosi imponowali formą w zimowych testach, a w Australii i Bahrajnie napotkali kilka problemów ze swoim samochodem.
Rywale zwracają uwagę na to, że imponować może zwłaszcza moc modelu SF90 na prostych. Dobre przyspieszenie oraz spora prędkość maksymalna dały Charlesowi Leclercowi pole position podczas ostatniego Grand Prix na torze Sakhir.
Czytaj także: Wielka Brytania doczekała się kolejnego talentu w F1
Jedna z teorii w padoku F1 głosi, że świetna dyspozycja Włochów to zasługa paliwa Shell. Inżynierowie z tej firmy mieli spędzić zimę na dokładnej analizie potrzeb swojego partnera i stworzyć produkt, dzięki któremu Ferrari dysponuje większą mocą niż resztą.
- Paliwo Ferrari pachnie jak sok grejpfrutowy - zauważył na łamach "Auto Motor und Sport" Christian Horner, szef Red Bull Racing.
Czytaj także: Haas ma dość ciągłej krytyki ze strony rywali
Szacuje się, że silnik Ferrari może być mocniejszy od jednostek konkurencji nawet o 40 KM. - Sądziliśmy, że zimą FIA szczelnie wypełniła wszelkie luki w przepisach dotyczących silników - dodał Adrian Newey, dyrektor techniczny Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany