Ileż to razy krytycy Roberta Kubicy pisali, że Polak powinien sobie odpuścić powrót do Formuły 1, bo nie jest w pełni sprawny i już w pierwszym zakręcie roztrzaska się z rywalami. Po argumenty związane z kontuzjowaną ręką sięgali też byli kierowcy, jak Juan Pablo Montoya czy Jacques Villeneuve. Pierwszy wyścig sezonu w Australii pokazał jak bardzo się mylili.
Bo jak na ironię losu, to nie Kubica w kogoś wjechał, a Pierre Gasly zahaczył o jego przednie skrzydło i wymusił na Polaku przedwczesną wizytę w boksach. To pozbawiło 34-latka szans na jakikolwiek bój z Georgem Russellem o przedostatnią pozycję w stawce.
Czytaj także: George Russell nie liczy na przełom w Bahrajnie
Oczywiście, Kubica był ostatni na Albert Park, choć chciałoby się napisać, że ostatni był Williams. Zespół z Grove jedzie we własnej lidze. Potwierdzają to tylko kolejne wypowiedzi polskiego kierowcy. Chociażby ta o braku części zapasowych. Kubica po wizycie w pit-lane otrzymał uszkodzone wcześniej przednie skrzydło, jechał też z nie w pełni sprawną podłogą.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 102. Maciej Wisławski: Strach przed śmiercią schodzi w rajdach na dalszy plan
W niedzielny poranek wydarzyła się rzecz wielka, jaką jest powrót Kubicy do F1 po ponad ośmioletniej przerwie. Trzeba się z niej cieszyć, bo mało kto zakładał taki scenariusz. Osiem lat temu, rok temu. Zostaje tylko mieć nadzieję, że Williams popracuje nad swoim samochodem i za dwa-trzy miesiące pozwoli on kierowcom na coś więcej niż walkę o 19. miejsce.
Bo tak jak pokazało Grand Prix Australii, ogromnym atutem Williamsa jest bezawaryjność. Widzieliśmy ją już w zeszłym roku, nawet jeśli model FW41 był wolny, to jednak kierowcy regularnie dojeżdżali do mety. Pod tym względem nic się nie zmieniło i silnik Mercedesa powinien w dalszej fazie sezonu robić swoje.
To plus Kubicy chociażby względem m.in. McLarena i Haasa, bo przykłady Carlosa Sainza i Romaina Grosjeana udowadniają, że w F1 nie wystarczyć być szybkim. Trzeba być jeszcze niezawodnym. Tymczasem u Hiszpana doszło do pożaru w silniku, u Francuza nie popisali się mechanicy i nie dokręcili mu jednego z kół.
Czytaj także: Tak wygląda kierownica Roberta Kubicy
Williams musi poprawić swój samochód, a optymistycznie brzmią słowa Russella, który w sobotę stwierdził, że znaleziono "istotę problemu" w modelu FW42. Jej naprawienie ma być kwestią dwóch-trzech miesięcy. Jeśli tak się stanie, Kubica będzie mieć szansę, by udowodnić swój talent i umiejętności. Nie mam co do tego wątpliwości. Potrzebuje tylko trochę szczęścia, zamieszania w pierwszym zakręcie, awarii kogoś w środku stawki. Takie sytuacje się zdarzają i będą zdarzać w F1.
Kubica, choć był ostatni w Grand Prix Australii, może po wyścigu spokojnie usiąść w fotelu i wypić sok pomarańczowy. Wrócił do F1. Zrobił coś, czego nikt nie zakładał. Dokonał rzeczy niebywałej. Teraz może być tylko lepiej.
[tag=62246]Łukasz Kuczera
[/tag]