Stowarzyszenie Promotorów przed tygodniem miało zaplanowane spotkanie z szefami Liberty Media. Dzień przed zebraniem działacze postanowili opublikować w mediach list otwarty, w którym skrytykowali ostatnie decyzje właściciela Formuły 1 i wyrazili swoje obawy związane z przyszłością królowej motorsportu.
Nowy pomysł promotorów w Formule 1. Czytaj więcej!
Zachowania promotorów nie rozumie Chase Carey. - Wszystkie trzy punkty zostały poruszone na późniejszym spotkaniu, ale żaden z działaczy tak naprawdę nie zabrał konstruktywnego głosu w sprawie. To było dość dziwne. Wygląda to tak jakby po prostu napisali list otwarty, wypuścili jego treść i tyle - powiedział szef F1.
Opublikowanie listu otwartego na dobę przed planowanym spotkaniem sprawiło, że przedstawiciele Liberty Media mieli dość czasu, by odpowiednio się przygotować i odpowiedzieć promotorom na ich zarzuty.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Strejlau zachwycony Piątkiem. "Pokazuje jak powinien grać środkowy napastnik!"
- Mieliśmy czas, by przemyśleć pewne inicjatywy. Mieliśmy zaplanowane spotkanie, a oni zdecydowali się na publikację komunikatu prasowego. To jest dla mnie najdziwniejsze w tym wszystkim - dodał.
Pod listem podpisało się 16 z 21 promotorów Grand Prix. Najczęściej w sprawie jego treści i przyszłości wypowiadają się działacze, których umowy na organizację wyścigów wygasają po zakończeniu sezonu 2019. Carey nie jest tym zaskoczony.
Ogromne wyzwanie przed Ferrari. Czytaj więcej!
- Nie dziwi mnie, że w tak szerokim gronie znalazł się ktoś, kto ma co narzekać. Nasze spotkanie było pozytywne. Zobaczyłem, że większość naszych pomysłów ma ogromne poparcie, a promotorzy wyrażają uznanie dla tego, co robimy. Kilku działaczy znalazło powody do narzekań? Trudno. Takie jest życie. Nie zmienimy naszego podejścia - stwierdził Carey.