Minął ponad tydzień od momentu, gdy Stowarzyszenie Promotorów wystosowało list otwarty, w którym krytykuje Liberty Media i obawia się o przyszłość Formuły 1. Pod dokumentem podpisali się działacze odpowiedzialni za 16 z 21 wyścigów.
Stoffel Vandoorne nie zamierza wracać do F1. Czytaj więcej!
Organizatorzy weekendów wyścigowych nie zamierzają biernie przyglądać się temu, co czyni właściciel Formuły 1. Liberty Media podnosi opłaty za prawa do goszczenia Grand Prix, za to promotorzy wpadli na pomysł obniżenia kosztów. Na łamach "Evening Standard" ujawnił go dziennikarz Christian Sylt.
Zdaniem Sylta, promotorzy chcą podpisać jedną umowę z ubezpieczycielem, która obowiązywałaby na wszystkie rundy F1. Obecnie każdy wyścig posiada oddzielną polisę ubezpieczeniową, co wiąże się z ogromnymi kosztami. Jeśli działacze zrealizują swój pomysł, zaoszczędzą kilkadziesiąt milionów euro.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica określił cel na sezon 2019. "Zawsze byłem kiepski w obietnicach"
Umowa z ubezpieczycielem jest obowiązkowa przy organizacji tak poważnych imprez. Najlepszym dowodem na to są wydarzenia z Grand Prix Malezji, kiedy to uszkodzona kratka kanalizacyjna doprowadziła do wypadku Romaina Grosjeana i zniszczenia samochodu Haasa. Ponieważ nie było w tym winy francuskiego kierowcy, ubezpieczyciel wypłacił amerykańskiej ekipie pokaźną sumę.
Alfa Romeo nie będzie kopią Ferrari. Czytaj więcej!
Ubezpieczenie przydało się też organizatorom Grand Prix Wielkiej Brytanii w MotoGP. W zeszłym roku wyścig na Silverstone nie doszedł do skutku z powodu ulewnych opadów deszczu, a położony nowy asfalt okazał się nie odprowadzać wody, przez co motocykliści nie byli w stanie rywalizować w takich warunkach. Tymczasem działacze musieli zwrócić kibicom pieniądze za bilety.