Ferrari wypełniło testament Marchionne. Nowe otwarcie we włoskim zespole

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Mattia Binotto został nowym szefem Ferrari, a zdaniem włoskich mediów to pośmiertna realizacja planu Sergio Marchionne. Póki co, Włoch nadal pełni też obowiązki dyrektora technicznego. Niektórzy wskazują jednak, że jego miejsce zajmie Laurent Mekies.

Konflikt między Maurizio Arrivabene a Mattią Binotto trwał od wielu miesięcy. Nad swoimi pracownikami umiał zapanować Sergio Marchionne, który rządził w Ferrari twardą ręką. Problemy pojawiły się po niespodziewanej śmierci Włocha. Wówczas Binotto zaczął coraz mocniej kwestionować pozycję Arrivabene.

W poniedziałek nowe władze Ferrari dokonały zmiany na stanowisku szefa zespołu, a włoska prasa jest przekonana, że to pośmiertna realizacja planu Marchionne. Prezydent firmy z Maranello miał naciskać na dwie decyzje - zatrudnienie Charlesa Leclerca w roli kierowcy na sezon 2019 oraz oddanie sterów w ekipie Binotto.

Zwolnienie Arrivabene i postawienie na Binotto sprawiło, że spełniono ostatnią wolę Marchionne. Prezydent Ferrari zmarł w lipcu wskutek nagłej choroby. Włoch trafił do szpitala w Zurychu, by przejść operację barku, ale w trakcie jej trwania doszło do komplikacji.

- Arrivabene przyszedł ze świata reklamy i marketingu. Nie miał wystarczającego doświadczenia wyścigowego. W efekcie po śmierci Marchionne dział techniczny Binotto został bez przywódcy. Trzymam kciuki za Mattię, który ma bogate doświadczenie i ogromną pewność siebie - powiedział Cesare Fioro, były szef Ferrari.

Zgodnie z treścią poniedziałkowego komunikatu Ferrari, Binotto nadal pełni obowiązki dyrektora technicznego zespołu. Jednak "La Gazetto dello Sport" twierdzi, że to tylko etap przejściowy. Włocha na tym stanowisku ma zastąpić Laurent Mekies. Francuz trafił do Ferrari w zeszłym roku prosto z FIA, a jego transfer wywołał sporo kontrowersji. Mekies był bowiem zastępcą dyrektora wyścigowego F1, Charliego Whitinga i miał dostęp do dokumentacji innych zespołów.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Baran nie ma wątpliwości. "W motocyklach możemy być w następnych latach potęgą"

Komentarze (0)