Wielki sprawdzian Roberta Kubicy. Będzie miał w zespole niebezpiecznego rywala

Instagram / georgerussell63 / Na zdjęciu: Robert Kubica i George Russell (po prawej)
Instagram / georgerussell63 / Na zdjęciu: Robert Kubica i George Russell (po prawej)

George Russell będzie partnerem Roberta Kubicy w sezonie 2019. To rywal z wyższej półki niż Lance Stroll czy Siergiej Sirotkin. Polak i Brytyjczyk stworzą duet, w którym młodość będzie mieszać się z doświadczeniem. To powinno zaprocentować na torze.

W tym roku Williams dysponował najmłodszym składem w Formule 1. Szybko okazało się, że postawienie na Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina nie zdało egzaminu. Kanadyjczykowi i Rosjaninowi brakowało doświadczenia, a niezbyt udana konstrukcja modelu FW41 tylko uwydatniła ten problem.

W przyszłym roku Brytyjczycy nie popełnią tego samego błędu. Najpierw zakontraktowali George'a Russella, który jest liderem Formuły 2 i w nadchodzący weekend powinien zgarnąć tytuł mistrzowski. Później wybrali się na poszukiwania drugiego kierowcy i wybór padł na Roberta Kubicę.

Kubica wkrótce świętować będzie 34. urodziny i ma większe doświadczenie niż jego zespołowy partner. Russell, mimo ledwie 20 lat na koncie, uważany jest jednak za ogromny talent. Brytyjczycy widzą w nim następcę Lewisa Hamiltona.

Russell wygrywał już z gwiazdami F1

Russell nie znalazł się w motorsporcie znikąd. Jego ojciec jest mechanikiem, starszy brat startował w kartingu. George, mając zaledwie 8 lat, chciał podążać tą samą ścieżką. Pierwszy gokart ojciec zbudował mu w przydomowej szopie.

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty

Kariera starszego z braci Russellów się nie rozwinęła, ale z korzyścią dla George'a. - Mój ojciec popełnił sporo błędów przy wychowywaniu brata, ale dzięki temu wyciągnęliśmy wnioski. Wszyscy zyskaliśmy cenne doświadczenie - opowiadał niedawno Russell w "ESPN".

Brytyjczyk szybko zaczął odnosić sukcesy. W kartingu zetknął się z kierowcami, którzy nieco szybciej niż on przedostali się do F1. Potrafił wygrywać z Maxem Verstappenem, Estebanem Oconem czy Lance Strollem.

Szybko jednak dotknęły go problemy, które bardzo dobrze zna Robert Kubica. Chodzi o wzrost. - Zdałem sobie sprawę, że im bardziej rosnę, tym bardziej niekonkurencyjny się staję. To było niesprawiedliwe - zdradził Brytyjczyk, który porzucił gokarty w roku 2013.

Wsparcie Mercedesa

Później były kolejne serie wyścigowe jak Formuła 4 czy Formuła Renault, aż doszło do przełomowego wydarzenia w życiu Russella. Pod koniec 2014 roku otrzymał maila do Toto Wolffa, szefa Mercedesa. Postanowił zaryzykować i wysłał wiadomość do Austriaka, choć nie spodziewał się odpowiedzi.

- Byłem na testach GP3 w Abu Zabi. Był późny wieczór, więc odłożyłem telefon od razu po naciśnięciu "wyślij". Tymczasem odpowiedź przyszła po kwadransie. Toto napisał, że mam dobre CV i zaplanował spotkanie - zdradził Russell.

Tak rozpoczęła się współpraca, która doprowadziła Russella do F1. Nie jest bowiem tajemnicą, że Mercedes zadbał o to, by brytyjski kierowca znalazł się w królowej motorsportu. Niemcy dostarczają Williamsowi silniki, więc w zamian za kontrakt 20-latka dali ekipie z Grove odpowiednią zniżkę.

Początki relacji Russella z Wolffem były jednak dość trudne. Brytyjczyk miał do wyboru zespół w F3 i wahał się między Carlinem a Mucke. Ten pierwszy korzysta z silników Volkswagena, drugi - Mercedesa. Austriak, co zrozumiałe, radził mu wybranie drugiej oferty.

- Odbyłem z nimi testy, ale nie wypadły za dobrze. Bardziej podobały mi się realia panujące w Carlinie. Poinformowałem go o swoim wyborze, wyjaśniłem przyczyny swojej decyzji, a Wolff stwierdził, że podejmuję złą decyzję. Wiedziałem jednak, że koniec końców, ktoś taki jak Wolff będzie patrzeć na wyniki, a te gwarantował mi Carlin - wytłumaczył Russell.

Inne oferty dla Russella

O skali talentu Russella najlepiej świadczy fakt, że był rozchwytywany już jako nastolatek. Pod koniec 2014 roku wygrał główną nagrodę w konkursie dla młodych kierowców z Wysp organizowanym przez McLarena. W ramach zawodów musiał przejechać okrążenie samochodem z serii DTM w kolejnym sezonie.

Nagle okazało się, że Russellem interesuje się też BMW. Niemcy przed sezonem 2016 zaoferowali mu rolę rezerwowego w DTM. - Ta oferta pojawiła się znikąd. Byłem w szoku. Dwa dni później byłem w samolocie do Niemiec, a po tygodniu siedziałem za kierownicą i odbywałem testy DTM. Nie wiedziałem nawet, co się dzieje. Wszystko poszło dobrze i podpisałem nieoficjalny kontrakt, bo byłem ciągle bardzo młody. Czekał mnie pierwszy rok startów w F3 i chciałem zobaczyć jak sobie poradzę  - zdradził Russell.

Doszło do sytuacji, w której BMW oferowało pewne starty Russellowi w sezonie 2017, a za rogiem zaczął czaić się Mercedes. Gwen Lagrue, który wspierał karierę kierowcy od czasów kartingu, wykorzystał bowiem szansę. Pokazał w Mercedesie propozycję kontraktu dla Russella ze strony konkurencji. W efekcie Toto Wolff postanowił działać.

- Mercedes zaproponował, że na początku roku wsadzi mnie do swojego symulatora, a 1 października poinformuje mnie czy zostanę włączony do ich programu juniorskiego. Musiałem to wszystko rozważyć. Mercedes mógł ze mnie zrezygnować, a BMW oferowało mi pewne starty i określoną ścieżkę kariery. To mogło zadecydować o kolejnych 20 latach mojego życia. Pomyślałem, że ciągle jestem młody i marzę o F1, stąd wybrałem Mercedesa - powiedział Brytyjczyk.

Dominator

Testy w symulatorze Mercedesa nie wyszedł najlepiej, bo szybsi byli od niego Maximiliian Guenther (obecnie startuje w F2) i Lance Stroll. Niemcy docenili jednak występy Russella w F3, bo choć Carlin zaczął przeżywać gorsze chwili, to Brytyjczyk wygrał 28 z 30 pojedynków z zespołowym rywalem.

- To trochę tak jak w F1, gdzie nie możesz wygrać będąc w słabym zespole, ale możesz się wykazać talentem. Była pewna presja, ale w końcu zadzwonił telefon i Mercedes poinformował mnie, że załatwią mi starty w GP3 w zespole ART - powiedział Russell.

Russell został najmłodszym kierowcą w historii programu juniorskiego Mercedesa. W cuglach zdobył tytuł mistrzowski GP3, w najbliższy weekend w równie imponującym stylu najpewniej wygra mistrzostwo w F2. Przez niektórych porównywany jest do Charlesa Leclerca, bo młody Monakijczyk również zwyciężał w niższych seriach.

Leclerc po jednym sezonie w niezbyt konkurencyjnym Sauberze awansował do Ferrari, eksperci zastanawiają się czy podobnie będzie w przypadku Russella. Brytyjczyk może otrzymać szansę zastąpienia Valtteriego Bottasa w Mercedesie w roku 2020. Najpierw musi jednak pokonać Roberta Kubicę.

Komentarze (9)
DesmondMiles
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jedyne niebezpieczeństwo to to, że Williams może sobie ubzdurać, że Russel ma być zawsze przed Kubicą na mecie. 
avatar
Lewa Renka Kupicy
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Szykuje się powtórka Roberto z czasów BMW Sauber, gdzie jego partnerem był Heidfeld. Grunt, aby nasz sympatyczny pay-driver nie dał się zastraszać Williamsom i nie podkulał ogona w stylu Bottas Czytaj całość
avatar
STGP
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zobaczymy czy skończy jak Leclerc czy jak Vandoorne :D 
avatar
Michał Furmaniak
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wszystko wyjdzie z czasem. Uważam że raselek ma coś w sobie co może zaprocentowac tylko F1 bardziej niz bardzo różni się od innych serii wyscigowych. Ale życzę żeby Robert pokazał jak się jeźdz Czytaj całość
avatar
Giroud
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ludzie są bardzo pewni umiejętności Russella. Tylko że każdy kto dostaje szansę w F1 ma sukcesy na koncie. Mistrzowie GP 2 czy innych kategorii. Jednak to nie znaczy że w formule będzie tak sam Czytaj całość