30 października 2013 roku Michael Schumacher nagrał wywiad, w którym opowiadał o swoich kluczowych momentach w karierze. Wówczas rodzina "Schumiego" nie mogła przypuszczać, że nagranie okaże się ostatnim, na którym Niemiec wypowiada się o swoich startach. 29 grudnia we francuskich Alpach doszło bowiem do wypadku, który zmienił życie Schumachera.
Bliscy Schumachera konsekwentnie odmawiają podawania do publicznej wiadomości informacji na temat stanu zdrowia byłego kierowcy Ferrari. Jednak ze względu na zbliżające się 50. urodziny legendy F1, w sieci zamieścili niepublikowany wcześniej wywiad. - Najbardziej emocjonujący moment to dla mnie zdobycie mistrzostwa z Ferrari na Suzuce w 2000 roku. Udało się wygrać tytuł dla włoskiej ekipy po 21 latach przerwy, dla mnie był to pierwszy sukces od czterech lat. To był wyjątkowy wyścig, wyjątkowy sezon - powiedział Schumacher.
"Schumi" zdradził też, że ze swojego pokolenia największym szacunkiem darzył Mikę Hakkinena. - Mieliśmy wiele świetnych pojedynków, a mimo to utrzymywaliśmy dobre kontakty również poza torem - dodał.
Jako dziecko Schumacher podziwiał takich kierowców jak Ayrton Senna czy Vincenzo Sospiri. Jednak jego największym idolem był... piłkarz. - Toni Schumacher. To był naprawdę wielki sportowiec - stwierdził Niemiec, który bardzo szybko zdał sobie sprawę z tego, że odniesienie sukcesów w królowej motorsportu będzie kosztować go sporo wysiłku.
- Nie możesz patrzeć tylko na samochód. Jeśli chcesz się rozwijać i robić kroki naprzód w swojej karierze, to musisz też patrzeć na siebie, na innych kierowców. Również tych z tyłu. Każdy ma coś wyjątkowego, czego możesz się od nich nauczyć. I ja tak właśnie robiłem - zdradził Schumacher.
Niemiec ma jednak świadomość tego, że F1 na przestrzeni lat bardzo mocno się zmieniła. - To wymagający sport, ale kiedyś był trudniejszy. Nie było elektroniki, która wspiera hamowanie czy prowadzenie. Jednak nawet w obecnych czasach potrzeba solidnych treningów i przygotowań, aby być gotowym na prowadzenie samochodu F1 - zapewnił.
Schumacher zapisał się w historii F1 jako najbardziej utytułowany kierowca. Ma na swoim koncie siedem tytułów mistrzowskich i zwycięstwa w 91. wyścigach. Jak sam przyznał, nigdy nie uważał się za najlepszego w stawce, co pomogło mu sięgać po kolejne sukcesy.
- Rekordy to jedno, ale trzeba też mieć wątpliwości. Nie można być zbyt pewnym siebie. Czasem trzeba być sceptycznym i szukać sposobów na to, aby stać się jeszcze lepszym. Zawsze tak o sobie myślałem, że nie jestem wystarczająco dobry, że muszę pracować jeszcze mocniej. Myślę, że to był klucz do sukcesu. Dzięki temu stałem się tym, kim jestem - podsumował Schumacher.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Męczarnie Orlenu Wisły w Kwidzynie. Bramkarze w rolach głównych