Już podczas ostatniego Grand Prix Meksyku kibice mogli zobaczyć, jak przerzedzone powietrze wpływa na zachowanie samochodów. W takich warunkach silniki tracą na mocy, przez co różnica pojazdów napędzanych jednostkami Mercedesa i Ferrari nie była tak znacząca. Stracił na tym Williams, który korzysta z maszyn niemieckiego producenta.
- Interlagos również znajduje się na sporej wysokości, więc jednostka napędowa odczuwa trudy rywalizacji. To kręty tor, który zmusza kierowców do jazdy na limicie. W ostatnich latach mieliśmy w Brazylii wiele nieprzewidywalnych wydarzeń, co sprawiło, że zawsze oglądaliśmy ekscytujące widowiska - powiedział Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williamsa.
Brytyjczyk nie ukrywa, że w tej sytuacji kluczowe będzie właściwe ustawienie samochodów. - Tor jest krótki. Liczy ledwie 4,3 km, więc kwalifikacje będą bardzo wyrównane. Wybór odpowiednich ustawień będzie kluczowy. Trzeba będzie pójść na kompromis pomiędzy ustawieniami na długie proste a krętą sekcją środkową - dodał.
Za brazylijskim obiektem nie przepada za to Lance Stroll. - Nie mogę o nim za wiele powiedzieć, bo nie jest to jeden z moich ulubionych torów w kalendarzu. Jest wyboisty. Uwielbiam entuzjazm Brazylijczyków i ich pasję do F1, ale w zeszłym roku miałem tu trudny wyścig. Nie miałem wtedy za wiele frajdy z jazdy. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie inaczej - powiedział Kanadyjczyk.
Większym optymistą jest za to Siergiej Sirotkin. - Brazylia to kolejny tor w dawnym stylu, dlatego nie mogę się doczekać rozpoczęcia rywalizacji na nim. Mamy tam zmiany wysokości, fajne strefy hamowania. Trzeba hamować na zjazdach i przyspieszać na wzniesieniach, więc znajomość toru jest przydatna, by zyskać przewagę. Nie mogę się już doczekać tego wyścigu - podsumował Rosjanin.
ZOBACZ WIDEO Hat-trick Mertensa. Bramka Milika. Napoli rozbiło Empoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]