Obecny sezon Formuły 1 pokazał, że silniki Mercedesa i Ferrari górują nad resztą stawki, co przekłada się na sytuację w klasyfikacji konstruktorów. Jednak Grand Prix Meksyku rządzi się swoimi prawami, bo tor im. braci Rodriguez położony jest na dużej wysokości, a przerzedzone powietrze ma wpływ na pracę jednostek napędowych.
W takich warunkach świetnie odnalazło się Renault. Kierowcy francuskiej ekipy podczas piątkowych treningów byli szybsi od rywali z Niemiec i Włoch.
- Nie wierzę w to, że możemy ich pokonać. Walczę sam ze sobą, aby to do mnie trafiło, bo zwykle nasza strata do Mercedesa i Ferrari jest ogromna. Nie wiem dlaczego tym razem mają problemy - stwierdził Nico Hulkenberg, kierowca francuskiej ekipy.
Przedstawiciele Renault nie popadają w hurraoptymizm. Carlos Sainz jest nawet przekonany, że w sobotę sytuacja wróci do normy. - Myślę, że to byłoby naiwne z naszej strony, gdybyśmy sądzili, że nadal będziemy na trzecim i czwartym miejscu. Zawsze jestem optymistą i staram się dawać z siebie wszystko, ale kierowcy Ferrari i Mercedesa mieli chwilowe problemy. Nawet na długich przejazdach nie wyglądali za dobrze. Jeśli znajdą przyczynę tych kłopotów, znów będą przed nami - powiedział 24-latek z Madrytu.
Renault nie zamierza jednak ułatwiać zadania rywalom, bo Francuzi mają świadomość tego, że przed zespołem szansa na historyczny wynik. - Postaramy się znaleźć dodatkowe setne sekundy w naszym samochodzie. Tak, aby jeszcze bardziej utrudnić życie konkurencji - dodał Sainz.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa