McLaren chyli się ku upadkowi. "Nie mają ani pieniędzy, ani wyobraźni"

Materiały prasowe / McLaren F1 / Na zdjęciu: Fernando Alonso podczas pit-stopu
Materiały prasowe / McLaren F1 / Na zdjęciu: Fernando Alonso podczas pit-stopu

W przyszłym roku w McLarenie startować będą Carlos Sainz i Lando Norris, co pokazuje, w jak głębokim kryzysie znalazł się zespół z Woking. - Zastanawiam się, czy są jeszcze w stanie wyjść z dziury, w którą wpadli - twierdzi Joan Villadelprat.

Od kilku lat oglądamy regres formy McLarena w Formule 1. Dla brytyjskiego zespołu opłakane skutki miał sojusz z Hondą. Silniki japońskiego producenta okazały się na tyle awaryjne i mało konkurencyjne, że stajnia z Woking znalazła się na końcu stawki. Współpraca z Japończykami została przedwcześnie zakończona, ale przesiadka na jednostki napędowe Renault nie poprawiły znacząco sytuacji.

W efekcie McLaren stał się zespołem, który nie potrafi przyciągnąć topowych kierowców. Latem szefowie brytyjskiego teamu rozmawiali z Danielem Ricciardo, ale Australijczyk wybrał ofertę Renault. W efekcie miejsce 37-letniego Fernando Alonso zajmie 24-letni Carlos Sainz. Jego partnerem będzie zaledwie 18-letni Lando Norris.

Tym samym po raz pierwszy od lat McLaren nie będzie mieć w swoich szeregach kierowcy, który ma na swoim koncie wygraną w wyścigu F1. - Widziałem narodziny McLarena. Byłem jednym z pierwszych pracowników, którzy wraz z Ronem Dennisem przybyli do firmy. Widziałem jak ten zespół rośnie, widziałem też jego gorsze chwile. Gdy wydawało się, że jeden właścicieli Mansour Ojjeh nie wygra walki z rakiem, odbiło się to na Dennise, który ostatecznie opuścił ten projekt. Teraz McLaren przeżywa trudne chwile i czasem nie mogę uwierzyć w jakim kierunku zmierzają. Zastanawiam się czy są jeszcze w stanie wyjść z dziury, w którą wpadli - analizuje Joan Villadelprat, były pracownik McLarena i Ferrari.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa

Villadelprat wątpi, by obecne władze McLarena były w stanie wyciągnąć zespół z kryzysu. Hiszpan nie jest też przekonany do osoby Zaka Browna, który awansował na szefa zespołu, choć wcześniej zajmował się jedynie marketingiem.

- Kiedy w McLarenie zaczęto robić porządki, wyrzucono ludzi związanych z Dennisem i lojalnych wobec jego osoby. Przy okazji usunięto tych, którzy mieli wiedzę i doświadczenie, którzy wiedzieli jak sprawić, by zespół był mocny i utrzymywał się w czołówce, nawet jeśli przytrafiał mu się gorszy rok - dodaje Villadelprat.

Były pracownik McLarena obawia się, że w obecnej sytuacji kryzys zespołu będzie się pogłębiać. - Ron Dennis szukał sposobu na to, by odnosić kolejne zwycięstwa. Aby wiedzieć jak tego dokonać, trzeba było mieć wokół siebie ludzi, którzy już zwyciężali w F1. Teraz w McLarenie są osoby, których nie określiłbym mianem zwycięzców. Brown jest słabym szefem, ciągle się uczy. To dobrzy ludzie, mają potencjał, ale nie mają ani pieniędzy, ani wyobraźni, a tego im potrzeba najbardziej w tej chwili - podsumowuje Villadelprat.

Komentarze (3)
avatar
TheQ
6.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, że tak się dzieje. Wielkie koncerny zaczynają przewodzić w każdej dziedzinie. Prywatne teamy nie mają nic do gadania. Albo zostają szkółką dla dużego tamu , albo peryferia F1. Skoro już Czytaj całość
avatar
token
6.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mclaren=Ron Dennis..... Zabrakło Rona i Mclaren od tego czasu z roku na rok jest gorszy,aż teraz jest na dnie..... 
avatar
Jacek Lis
6.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
McLarena czeka identyczny los jak Williamsa - regres sportowy i skazanie na koniec stawki a w niedalekiej przyszłości za kierownicą woziciele pokroju Sirotkina, którzy jeżdżą bo mają sponsorów Czytaj całość