Zwycięstwo Sebastiana Vettela w Grand Prix Belgii sprawiło, że niemiecki kierowca odrobił straty do Lewisa Hamiltona. Obecnie obu zawodników dzieli 17 punktów. Reprezentant Ferrari jest też faworytem najbliższego wyścigu na Monzie, gdyż włoski obiekt ze względu na długie proste będzie sprzyjał charakterystyce pracy modelu SF71H.
Dlatego też Mercedes nie zamierza czekać i chce wprowadzić jasny podział na kierowcę numer jeden i dwa. Zadaniem Valtteriego Bottasa w dalszej fazie sezonu byłoby wspieranie Hamiltona w walce o tytuł. Fin w tym roku nie wygrał jeszcze ani jednego wyścigu, ale pięć razy stał na podium.
- Nienawidzę tego robić. To jest sprzeczne z moim instynktem wyścigowym. Staramy się neutralnie podchodzić do obu kierowców i traktować ich tak samo. Nie dokonaliśmy jeszcze podziału na lidera i pomocnika. Nawet o tym nie rozmawialiśmy. Zobaczymy jak ułoży się sytuacja na Monzy. Potem zajmiemy się tą kwestią tego czy postawić wszystko na jednego kierowcę - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
Wolff już wcześniej nazwał Bottasa "pomocnikiem Hamiltona". Miało to miejsce w Grand Prix Węgier, gdy Mercedes poświęcił fińskiego kierowcę i przedłużył jego przejazd, by w ten sposób blokować Vettela. Pozwoliło to Hamiltonowi odnieść bezpieczne zwycięstwo.
Bottas do tej pory zgromadził 144 punkty, co daje mu czwartą pozycję w klasyfikacji kierowców F1. Liderujący cyklowi Hamilton wywalczył ich 231. Dzięki ich skutecznej jeździe Mercedes przewodzi wśród konstruktorów z 375 "oczkami" na koncie.
ZOBACZ WIDEO Bieniek na jedno pytanie nie chciał odpowiedzieć. "Jeszcze będę się musiał tłumaczyć"