Fernando Alonso po kolizji z Williamsem: To cud, że jechałem dalej

Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Fernando Alonso na torze Albert Park w Melbourne
Materiały prasowe / McLaren / Na zdjęciu: Fernando Alonso na torze Albert Park w Melbourne

Fernando Alonso uważa, że inni kierowcy F1 dawno zaparkowaliby swój bolid, gdyby doznali podobnych uszkodzeń jak jego McLaren na pierwszym okrążeniu Grand Prix Azerbejdżanu.

Wyścig w Baku zaprzepaścił dla Fernando Alonso na pierwszym okrążeniu Siergiej Sirotkin. Kierowca Williamsa wjechał między bolid McLarena i Nico Hulkenberga w Renault, przecinając obie prawe opony w samochodzie Alonso.

Dwukrotny mistrz świata za wszelką cenę spróbował dotrzeć do alei serwisowej, gdzie po wymianie przedniego skrzydła i założeniu nowych opon wrócił do rywalizacji. Do mety dojechał na siódmym miejscu, mimo iż miał bardzo poważnie uszkodzoną podłogę.

- Ten rezultat był wynikiem niesamowitej wytrwałości i dumy, ponieważ wątpie, aby ktokolwiek na moim miejscu był w stanie dotrzeć do alei serwisowej - powiedział Alonso.

- Inni pewnie zatrzymaliby swój samochód nawet, gdyby mieli możliwość dojechać nim powoli do pit lane. My nawet o tym nie myśleliśmy, walczyliśmy o każdą dziesiątą sekundy, każde okrążenie. To był chyba jeden z najlepszych wyścigów w moim życiu - przekonywał.

Alonso przyznał, że po kolizji z Sirotkinem na pierwszym okrążeniu, obawiał się najgorszego, gdy został poinformowany przez swojego inżyniera o uszkodzeniach samochodu, znając mentalność szefów McLarena.

- Nie wiem jeszcze jaki wpływ na moje tempo miały uszkodzenia podłogi, ale gdy usłyszałem, że są poważne, to byłem przerażony. Zespół potrafi mi bowiem powiedzieć w trakcie wyścigu, że uszkodzone tylne skrzydło, to nie jest większy problem - powiedział Hiszpan.

ZOBACZ WIDEO Adam Małysz kierowcą ruchomej mety. "Chciałbym nie wyprzedzać tych biegaczy"

Źródło artykułu: