Na starcie sezonu szczęście dopisuje Sebastianowi Vettelowi. W Australii niemiecki kierowca skorzystał na wirtualnym samochodzie bezpieczeństwa i w trakcie neutralizacji wyprzedził Lewisa Hamiltona. Z kolei w Bahrajnie świetnie wypadła taktyka z jednym pit-stopem, dzięki której za jego plecami do mety dojechali Valtteri Bottas i Hamilton.
Po raz pierwszy od sezonu 2013 Vettel rozpoczął nowe rozgrywki od dwóch zwycięstw. Do zakończenia rywalizacji pozostało jednak aż 19 wyścigów. Dlatego też kierowca Ferrari nie chce, by już teraz stawiano go w roli głównego kandydata do mistrzostwa.
- Myślę, że mamy jeszcze tak wiele wyścigów do rozegrania, że przed nami bardzo długa droga. Myślę, że w kontekście walki o tytuł ważne jest zdobywanie punktów w każdym Grand Prix. Im więcej, tym lepiej. Jednak w tym momencie nawet nie ma sensu myśleć o tym, w którym miejscu możemy się znajdować - powiedział Vettel.
Niemiec ma doskonale w pamięci wydarzenia sprzed roku. Wtedy też świetnie rozpoczął zmagania, a renesans formy Ferrari był dla wielu ekspertów sporym zaskoczeniem. Vettel udawał się na przerwę letnią w roli lidera klasyfikacji generalnej, ale popełnił kilka błędów w końcówce sezonu i zniweczył swój wcześniejszy dorobek.
- Oczywiście, przed nami ciągle dużo pracy. Pociąg odjeżdża. Każdy wkłada jakieś nowe części do swojego samochodu, wprowadza aktualizacje. My musimy upewnić się, że wsiedliśmy do tego pociągu, że jesteśmy wśród ekip będących w formie również pod koniec sezonu. To będzie klucz do sukcesu - dodał.
Faworytem do zwycięstwa w Chinach będzie jednak Mercedes. Charakterystyka tamtejszego toru sprzyja samochodom ekipy z Brackley. - Pierwsze dwa wyścigi nowego sezonu były diametralnie różne, więc nie jest łatwo przewidywać, co się wydarzy w trzecim. Myślę, że jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie dotychczasowe testy, to Mercedes jest nadal faworytem w Chinach. Na pewno postaramy się osiągnąć dobry wynik. Jeśli dobrze odrobimy zadanie domowe, poprawiamy balans samochodu, to powinien być dla nas dobry weekend - zakończył 30-latek.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Moi kibice są ewenementem
Co do GP Chin, Seba odkąd jeździ w Ferrari (od 2015) zawsze staje tam na podium. Jeżeli nie przytrafią się żadne problemy, Czytaj całość