Przez ostatnie trzy sezony, gdy Honda dostarczała silniki McLarenowi, bardzo często słyszeliśmy komunikaty radiowe Fernando Alonso. Hiszpan otwarcie krytykował silniki japońskiego producenta i rzucał kąśliwe uwagi pod nosem. Gdy tylko dochodziło do jakiejś awarii, zdarzało mu się dziękować Hondzie za wykonanie "niewiarygodnej pracy" i twierdzić, że "teraz w końcu możemy walczyć".
W ubiegłą niedzielę podobnych słów użył Pierre Gasly. Kierowca zespołu Toro Rosso, który od tego roku korzysta z jednostek napędowych Hondy, dojechał do mety Grand Prix Bahrajnu na czwartej pozycji. To najlepszy wynik Japończyków od momentu ich powrotu do F1.
- To był tylko mały i niewinny żart. Po prostu uważam, że powinniśmy oddać honory Hondzie. Mają za sobą trzy trudne lata z McLarenem. To ich czwarty rok i już w drugim wyścigu z nami osiągnęli fenomenalny wynik. To był sposób, aby im się odwdzięczyć, bo naprawdę ciężko pracują - powiedział Gasly.
Młody kierowca z Francji podkreślił, że nie chciał w ten sposób ośmieszyć Alonso. - Mam do niego ogromny szacunek. Fernando jest jednym z najlepszych kierowców w historii F1. To jeden z moich idoli. To nie było nic związane z jego postawą czy wypowiedziami. To było podziękowanie z mojej strony, bo Honda na to zasłużyła - dodał.
Równocześnie Gasly ma świadomość, że w najbliższy weekend w Chinach trudno będzie mu o powtórzenie tak dobrego rezultatu. Tamtejszy tor ma jedną z dłuższych prostych w F1 i na takim obiekcie wyjdzie na jaw jeden z głównych mankamentów silników Hondy. Dysponują one bowiem mniejszą mocą maksymalną niż inne jednostki.
- Układ toru na pewno nie jest naszym ulubionym. Trzeba mieć naprawdę mocny samochód w środkowej części obiektu. Myślę jednak, że mimo wszystko możemy być konkurencyjni. W Melbourne byliśmy wolni, ale poprawiliśmy się w Bahrajnie. Progres był nawet większy niż oczekiwaliśmy. Trudno określić, gdzie dokładnie będziemy, ale zamierzamy walczyć - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi