Rywale podejrzewają Haasa o oszustwa. "Czy to nie jest magia?"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Romain Grosjean na torze w Australii
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Romain Grosjean na torze w Australii
zdjęcie autora artykułu

Nagły wzrost formy Haasa wzbudził podejrzenia u rywali. McLaren i Force India chcą, aby FIA zbadała współpracę amerykańskiego zespołu z Ferrari. Rywale mają obawy, że sojusz Haasa z Włochami jest zbyt silny i sprzeczny z regulaminem Formuły 1.

W tym artykule dowiesz się o:

Ten rok może być najlepszym w historii startów Haasa w Formule 1. Już przedsezonowe testy pokazały, że Amerykanie mają podstawy ku temu, by myśleć o zajęciu czwartego miejsca w klasyfikacji konstruktorów. Potwierdziły to treningi i kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Australii, w których Romain Grosjean i Kevin Magnussen uzyskali bardzo dobry wynik.

Ostatecznie marzenia Francuza i Duńczyka o dobrym wyniku w Melbourne spełzły na niczym, bo w ich samochodach źle dokręcono koła i odpadli oni z rywalizacji. Nagły wzrost formy amerykańskiej ekipy podpadł jednak rywalom z królowej motorsportu. Najlepszym tego dowodem były słowa Fernando Alonso, który w ubiegły weekend nazwał samochód Haasa "repliką Ferrari".

W padoku F1 pojawiło się wiele pytań o to jak bliskie są relacje Haasa z Ferrari. Amerykanie korzystają z silników produkowanych przez włoską stajnie. Przepisy zabraniają jednak, by zespół otrzymywał informacje o częściach, które jest w stanie sam wyprodukować. Dlatego rywale podejrzewają, że Włosi dzielą się wiedzą z Haasem.

- Nie wiem jak to robią. To chyba magia. Nigdy wcześniej nie było czegoś takiego w F1. Nie wiem jak to możliwe, że ktoś kto jest w tym sporcie ledwie od kilku lat, nagle wyprodukował tak konkurencyjny samochód. Czy to nie brzmi jak magia? Jeśli tak, to też chcę tę magiczną różdżkę - skomentował Otmar Szafnauer, dyrektor operacyjny Force India.

Przedstawiciele Haasa podkreślają, że przepisy pozwalają na to, aby korzystać z przedniego zawieszania produkowanego przez inny zespół. Zamontowanie w amerykańskim samochodzie części z Ferrari ma tym samym wpływ na jego aerodynamikę oraz pozostałe komponenty.

Nie wszyscy jednak kupują taką argumentację. - Wszyscy wiemy, że Haas ma bliski sojusz z Ferrari. Musimy się tylko upewnić, czy ta relacja nie ma zbyt bliskiego charakteru. Być może jest jakiś wpływ na niektóre części samochodu, bo one wyglądają bardzo podobnie do modelu Ferrari sprzed roku. Jednak to rola FIA i inżynierów, aby się temu bliżej przyjrzeć - skomentował Zak Brown, szef McLarena.

Zdaniem Browna i Szafnauera, pozostałe ekipy z zadowoleniem przyjęłyby wyjaśnienia FIA dotyczące współpracy pomiędzy zespołami. - Wszystkie części aerodynamiczne powinny być własnej produkcji. Badanie kontrolne pokazuje jedynie, czy dany element mieści się w przepisach. Jednak nikt nie zastanawia się, czy to jest twój pomysł czy kogoś innego. To jest pytanie jakie mamy i nie znamy na nie odpowiedzi. Może Haas sam to opracował. Mamy jednak swoje obawy. Bo jak można zdobyć taką wiedzę bez doświadczenia, własnych narzędzi i pracowników? - dodał Szafnauer.

Podobne pytania pojawiały się już w trakcie weekendu wyścigowego w Australii. - Mamy zespół, z którego możemy być dumni, z tego co udaje nam się osiągnąć. Nie robimy niczego, czego nie powinniśmy. Nie łamiemy przepisów - zapewniał Gunther Steiner, szef Haasa.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Liczę, że przyjdą lepsze czasy

Źródło artykułu: