Roger Benoit sporo uwagi poświęcił zespołowi Alfra Romeo Sauber. Nie powinno to dziwić, bo ekipa ma swoją siedzibę w szwajcarskim Hinwil. I to właśnie Sauber przeszedł największe zmiany w trakcie zimowej przerwy. Zacieśnienie stosunków z Ferrari doprowadziło do rebrandingu marki i dołączeniu członu "Alfa Romeo" w jej nazwie.
Przed rokiem samochód Saubera znacząco odstawał od stawki i nadgonienie dystansu w ciągu kilku miesięcy nie jest zadaniem łatwym. W nowym modelu C37 wydłużono rozstaw osi, obrano też inną koncepcję aerodynamiczną. To nie przełożyło się jednak na znaczącą poprawę rezultatów. Marcus Ericsson oraz debiutujący Charles Leclerc w Barcelonie zamykali stawkę.
Dlatego zdaniem Benoit, jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, Szwajcarzy ponownie będą dojeżdżać do mety wyścigów na szarym końcu. Optymistycznie brzmią jednak słowa Frederica Vasseura. - Pokazaliśmy dopiero połowę nowego samochodu - mówił w Barcelonie szef Saubera. Podczas drugiej tury testów Sauber ma mieć do dyspozycji m. in. zmodyfikowane przednie skrzydło.
Szwajcarski dziennikarz jest jednak przekonany, że w tym roku dojdzie do sporych zmian w środku stawki. Najbardziej na nich straci Williams. Przed rokiem ekipa z Grove utrzymała piątą pozycję wśród konstruktorów, ale znacząco zmalał jej dorobek punktowy. Pozytywnie przed nową kampanią nie wygląda też niedoświadczony skład kierowców. Lance Stroll i Siergiej Sirotkin stoją na straconej pozycji w rywalizacji z bardziej doświadczonymi konkurentami.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"
Mocno tempo podkręcił McLaren. Jedna tura testów wystarczyła, by stwierdzić, że ekipa z Woking zyskała na zerwaniu współpracy z Hondą. Od tego roku Brytyjczycy korzystają z silników Renault, a te podczas jazd na torze Catalunya okazały się nie tylko dość szybkie, ale też niezawodne. Dlatego Benoit przewiduje, że w tym sezonie ekipy korzystające z jednostek napędowych w Enstone zrobią krok do przodu. Dotyczy to nie tylko fabrycznego teamu, ale również Red Bull Racing.
Wielkim wygranym może być też Toro Rosso. Ekipa z Faenzy nawiązała partnerstwo technologiczne z Hondą, będąc nieco pod ścianą. Japończycy udowodnili jednak, że uporali się ze swoimi problemami z niezawodnością. Pierre Gasly i Brendon Hartley pokonali spory dystans w Barcelonie i mieli powody do zadowolenia. Dlatego dziennikarz "Blicka" przewiduje, że Toro Rosso również zakończy sezon przed Williamsem.
- Williams słabnie, bo jego duet kierowców nie ma zbyt dużego doświadczenia - twierdzi Benoit.
Szwajcar nie przewiduje za to zmian w czołówce. Tutaj Mercedes ma nadal królować nad Ferrari.
Kolejność w sezonie F1 według "Blicka":
1. Mercedes
2. Ferrari
3. Red Bull Racing
4. Renault
5. McLaren
6. Force India
7. Toro Rosso
8. Williams
9. Haas
10. Alfa Romeo Sauber