Red Bull Racing chciał już w sezonie 2018 stanowić poważną konkurencję dla dominującego od kilku lat w królowej motosportu Mercedesa. Podczas wywiadu dla prasy po pierwszym dniu testów w Barcelonie, szef teamu firmowanego przez Aston Martin, Christian Horner podzielił się swoimi obawami z dziennikarzami.
- Mercedes jest dla nas punktem odniesienia - podkreślił. - W trakcie zimowej przerwy mówili o tym, że ich silniki mogą osiągnąć moc 1000 KM, co jest dość przerażające. Jeśli te liczby się potwierdzą, to dystans między nami tylko się powiększy.
Dla Renault priorytetem na przyszły sezon była poprawa niezawodności silników, które ulegały regularnym awariom w poprzednim roku. Fakt ten jest tym bardziej istotny, że kierowcy będą mieli do dyspozycji tylko trzy jednostki napędowe na cały sezon składający się z 21 Grand Prix. Horner jest przekonany, że prace nad niezawodnością odbyły się kosztem poprawy konkurencyjności.
- Spodziewamy się, że będziemy dysponować podobną mocą jak podczas ostatnich zawodów poprzedniego sezonu w Abu Zabi - powiedział szef Aston Martin RBR. - Musimy więc wykonać doskonałą robotę przy podwoziu.
W Red Bullu nie ma wciąż jasnego przekazu czy najbliższy sezon będzie ostatnim pod znakiem współpracy z Renault. Spekulowano m.in. o możliwości połączenia z Hondą, jeśli ta spisze się dobrze w roli dostawcy jednostek dla Toro Rosso. - Wszystkie opcje są dostępne na rok 2019 - powiedział Horner. - Renault będzie oczywiście brane pod uwagę przy naszym wyborze. Będziemy też obserwować jak sprawy rozwiną się w w Toro Rosso.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"