Niedawno Red Bull Racing przedłużył umowę z Maxem Verstappenem do końca sezonu 2020. W tak komfortowej sytuacji nie jest Daniel Ricciardo, który ze stajnią z Milton Keynes związany jest do zakończenia przyszłorocznych mistrzostw świata. Red Bull zaznaczył jednak, iż ich priorytetem jest zatrzymanie australijskiego kierowcy.
Swoją sytuacją nie przejmuje się Ricciardo, który przyznał, że ma "kilka kart", które pomogą mu w negocjacjach. Dla 28-latka będzie to pierwsza sytuacja w karierze, gdy będzie mógł negocjować kontrakt z Red Bullem, mając za sobą mocne argumenty. - Nie mam kontraktu, ale nie uważam, że muszę się śpieszyć. Jednak jeżeli Christian Horner oraz Helmut Marko mówią, iż chcą, abym został, to miło mi to słyszeć - powiedział Ricciardo.
Kierowca Red Bulla przyznał, że nie śpieszy mu się z podjęciem decyzji. - Po raz pierwszy znalazłem się w takiej sytuacji. Mam mocną posadę, więc chcę to jak najlepiej wykorzystać. Będę otwarty na każdą dyskusję i będę szczerzy - oznajmił Ricciardo.
Australijczyk zaznaczył, że kwestie finansowe nie będą najważniejsze w nowej umowie, niezależnie z kim ją podpisze. - Chcę mieć konkurencyjny i szybki bolid. Pieniądze nie grają tutaj roli. Jeszcze nie jestem na końcu mojej kariery - zakończył Ricciardo.
Wśród zainteresowanych usługami Daniela Ricciardo w sezonie 2019 z pewnością są Ferrari i Mercedes, którzy nie mają podpisanych kontraktów z kierowcami na ten właśnie rok.
ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem