Bez paniki w Ferrari. "Co się dzieje na torze, zostaje na torze"

PAP/EPA / Zsolt Czegledi / Na zdjęciu: Kimi Raikonnen i Sebastian Vettel w bolidach Ferrari
PAP/EPA / Zsolt Czegledi / Na zdjęciu: Kimi Raikonnen i Sebastian Vettel w bolidach Ferrari

Ostatnie wyścigi nie ułożyły się po myśli Sebastiana Vettela, przez co Niemiec ma nikłe szanse na tytuł mistrzowski w tym sezonie. 30-latek przekonuje jednak, że w zespole z Maranello nikt nie panikuje.

Pech Sebastiana Vettela rozpoczął się w Singapurze. Zaraz po starcie do wyścigu doszło do kolizji pomiędzy nim a Maxem Verstappenem i Kimim Raikkonenem. W efekcie na torze, który miał sprzyjać samochodom Ferrari, włoska ekipa pozostała bez punktów. Na dodatek po wygraną na Marina Bay sięgnął Lewis Hamilton i znacząco powiększył przewagę w mistrzostwach nad Vettelem.

W miniony weekend w Malezji Hamilton ponownie był lepszy od Vettela. Na torze Sepang niemiecki kierowca ponownie miał problemy. Awaria silnika w kwalifikacjach sprawiła, że ruszał do wyścigu z końca stawki. Pomimo brawurowej jazdy, udało mu się dojechać do mety na czwarte pozycji. Hamilton był drugi. Obecnie w mistrzostwach Brytyjczyk ma aż 34 punkty przewagi nad zawodnikiem ekipy z Maranello.

Według włoskiej prasy, nerwowo na ostatnie wydarzenia z Ferrari miał zareagować Sergio Marchionne. Prezydent włoskiej stajni miał zasugerować, że w Ferrari konieczne są zmiany. - Słyszałem o tym. Jednak nie od niego, a z prasy. Nie wiem czy to prawda. Co się dzieje na torze, zostaje na torze. Jeśli mamy do czynienia z incydentem jak w Singapurze, to niewiele można zrobić. Mieliśmy pewne problemy w Malezji, które zatrzymały mnie i Kimiego. To normalne, że w takiej sytuacji próbujesz zrozumieć pewne rzeczy. Nie ma jednak paniki, nie ma jakiejś nerwowej reakcji. Może ten wywiad to jakiś przypadek, ale nie mam wiedzy, by działo się coś wielkiego - powiedział Vettel.

Niemiec jest przekonany, że problemy z jednostką napędową nie dotkną go podczas najbliższego Grand Prix Japonii. - Rozumiemy w czym tkwi problem, ale nadal staramy się go umieścić w większym obrazie. Minęło kilka dni, części już pewnie wróciły z fabryki i zespół ma pełną wiedzę na temat tego incydentu. Jestem pewien, że nie powinno być problemu - dodał.

W Malezji problemy miał też drugi z kierowców włoskiego zespołu. Kimi Raikkonen świetnie spisał się w kwalifikacjach, ale do wyścigu nawet nie ruszył. W jego samochodzie również pojawił się problem z silnikiem. - Wiemy, co zawiodło i to zostało naprawione. Jednak nigdy nie masz pewności, że taka usterka nie powtórzy się w przyszłości. Wątpię, aby tak jednak było - stwierdził Fin.

ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł

Komentarze (0)