Lewis Hamilton po wymianie skrzyni biegów przed kwalifikacjami do GP Austrii, otrzymał karę cofnięcia na starcie o 5 miejsc, przez co stracił trzecie pole wywalczone później w czasówce. Brytyjczyk znalazł się w trudnym położeniu, bo wyprzedzający go o 14 punktów w walce o mistrzowski tytuł Sebastian Vettel ruszy z drugiego pola.
Nadzieją dla Hamiltona mogłaby być pomoc zespołowego partnera - Valtteriego Bottasa, który w sobotę wywalczył pole position i rozpocznie wyścig przed Vettelem. Teoretycznie Fin mógł więc wstrzymywać Niemca dopóty dopóki Hamilton nie przebije się na wyższą lokatę.
- Nie widzę sensu w tym, by Valtteri celowo zwalniał. Powinien cisnąć na maksa, ponieważ ma świetną okazję, aby wygrać ten wyścig - przyznał wicelider klasyfikacji generalnej MŚ.
O taktyce, w której kierowcą wiodącym w Mercedesie będzie w Austrii Hamilton nie słyszał również Bottas. - Z tego co widziałem w notatkach dotyczących naszych strategii, to nie mamy takiego planu (by wstrzymywać Vettela) - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wróci do Formuły 1? Michał Kościuszko zabrał głos (VIDEO)
- Musimy się skupić przede wszystkim na tym, aby dobrze wystartować i wygrać ten wyścig. Seb może nam równie dobrze uciec po starcie - dodał.
GP Austrii pamięta już historię, w której Lewis Hamilton musiał przebijać się ze środka stawki. Całkiem niedawno, bo w 2014 roku, trzykrotny mistrz świata po starcie z 9. pola dojechał do mety jako drugi. Jak sam jednak przyznaje, o powtórkę będzie ciężko.
- W tamtym wyścigu była ogromna różnica prędkości między mną a konkurencją. Jest raczej mało prawdopodobne, aby znów udała mi się taka sztuka, ale dam z siebie wszystko. Podium mnie uszczęśliwi - podsumował Hamilton.