Incydent z udziałem Nico Rosberga i Lewisa Hamiltona w Barcelonie natychmiast przywołał inną słynną kolizję duetu podczas GP Belgii w 2014 na torze w Spa, gdzie dwa bolidy "Srebrnych strzał" były równie blisko od wzajemnego wyeliminowania się z wyścigu.
Toto Wolff oświadczył, że podobnie jak po wydarzeniach w Belgii, także i tym razem Mercedes nie będzie ingerował w rywalizację kierowców. Jeśli jednak przekroczą oni granicę, to może wydać tzw. "team orders" czyli polecenia, które będą chronić wynik zespołu.
- Jesteśmy w Formule 1 z wielu powodów, jednym z nich jest promocja naszej marki - oznajmił dyrektor wykonawczy Mercedesa.
- Nasza marka stoi po stronie myśli sportowej, współzawodnictwa i rywalizacji. Team orders dadzą nam upragniony rezultat, ale byłyby one ze szkodą dla wizerunku Mercedesa.
- Nie stosowaliśmy ich i nie mamy tego w planach na tym etapie sezonu. Jeśli jednak sytuacja zacznie się komplikować, nie możemy wykluczyć ich użycia - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO Hubert Ptaszek: Celem jest WRC