9. miejsce Julesa Bianchiego w GP Monako może być warte dla jego zespołu dziesiątki milionów dolarów. Po sześciu wyścigach Marussia zajmuję 9. lokatę wśród konstruktorów wyprzedzając Caterhama i Saubera, którzy wciąż nie zdobyli punktu.
[ad=rectangle]
Jak na ironię zespół zyskując ogromnym zastrzyk gotówki może jednocześnie pożegnać swojego utalentowanego kierowcę. Dobre wyniki Bianchiego są bowiem kartą przetargową przy transferze do lepszej ekipy.
- To było dla mnie jak zwycięstwo - przyznał w niedzielę 24-latek. - Dla innych nie znaczyłoby ono wiele, ale dla nas 9. miejsce to jak zwycięstwo.
Bianchi dodał również, że sukces w takim wyścigu może być punktem zwrotnym w jego karierze. - To może tylko pomóc. Musimy jednak zobaczyć jak rozwinie się sezon. Ja czuję się gotowy na czołowy zespół - powiedział.
Duża w tym rola menedżera francuskiego kierowcy, Nicolasa Todta, który widziałby swojego podopiecznego w lepszej ekipie. - Jasne, że Jules skorzystał na tym, co działo się podczas wyścigu, ale jeśli spojrzycie na jego czasy, to widać, że miał dobre tempo - powiedział.
- Moim zadaniem jest skorzystać z takiej sytuacji jako, że nie trafia się ona codziennie - dodał Todt.