Mosley: Todt musi iść na konfrontację

Były szef FIA, [tag=6328]Max Mosley[/tag] uważa, że jego obecny następca - [tag=12782]Jean Todt[/tag], będzie musiał prowadzić bardziej konfliktową politykę, jeśli chce, by F1 osiągnęła cele, jakie przed nią nakreślił.

W tym artykule dowiesz się o:

Mosley jest znany ze swych bezprecedensowych działań na rzecz cięcia kosztów, które w 2009 o mało nie doprowadziły do rozpadu całej Formuły 1 na dwie osobne serie. Okres urzędowania Todta jest mniej konfliktowy, ale nie zmienia to faktu, że istnieje potężna różnica zdań co do kierunku, w którym powinna zmierzać królowa sportów motorowych.

- Todt prezentuje zupełnie inny styl. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo jest on efektywny. To wciąż jego pierwsza kadencja. Często pracuje od dziewiątej rano, do dziewiątej wieczorem. To nie takie łatwe, jak wydaje się z zewnątrz. Być może na tę chwilę, Jean nie jest chętny na konfrontacje i szuka konsensusu. Oczywiście to dobre rozwiązanie, ale czasem sytuacja zmusza cię do tego, abyś po prostu coś zrobił. W 2003 powiedziałem zespołom że trzeba ograniczyć kosztu i dlatego zrezygnujemy z silników i samochodów kwalifikacyjnych i wprowadzimy zasady Parc Ferme od szóstej rano w soboty. Zespoły wpadły w szał, ale musiałem to zrobić. Teraz ludzie zgadzają się, że kwalifikacyjne bolidy i jednostki napędowe były nonsensem. Czasem musisz być konfrontacyjny - tłumaczył Brytyjczyk w piątkowym The F1 Show w telewizji Sky F1.

- Ograniczone budżety dały by radę. Byłyby całkowicie wykonalne. Niestety nie mogłem przepchnąć tej idei tak, jak powinienem. Mogłem powiedzieć Ferrari, że mają otwartą drogę i mogą się z nami ścigać lub nie, ale zasady są zasadami. Wtedy nie mogłem jednak tak zrobić, ponieważ miałem problem z gazetą i zespołami. Ekipy ze ścisłej czołówki dobrze wiedziały przecież, że mając w stawce siedem lub dziewięć mniejszych i biedniejszych stajni, rywalizacja nie będzie aż tak zacięta - dodał.

Komentarze (0)