Hamilton znalazł wspólny język z Ferrari? Tajemniczy komunikat

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Lewis Hamilton świętuje z pracownikami Ferrari
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Lewis Hamilton świętuje z pracownikami Ferrari

Lewis Hamilton nie wyróżnił się dobrą jazdą w pierwszym starcie dla Ferrari w F1, ale konfrontacyjnymi rozmowami z inżynierem. Kolejny występ w Chinach może być dowodem na to, że 40-latek coraz lepiej dogaduje się z Riccardo Adamim.

W tym artykule dowiesz się o:

Transfer Lewisa Hamiltona z Mercedesa do Ferrari wywołał duże poruszenie w Formule 1. Siły połączyły dwie legendarne "marki". Jednak pierwszy wyścig sezonu 2025 był dla nich kubłem zimnej wody. Czerwony bolid okazał się znacznie mniej konkurencyjny niż oczekiwano, a nowy reprezentant stajni z Maranello ukończył nim GP Australii dopiero na dziesiątym miejscu.

Przyczynił się do tego kolejny błąd strategiczny zespołu, który w nieodpowiednim momencie wezwał kierowców na zmianę opon, błędnie interpretując pogodę. Jakby tego było mało, stary mistrz zdawał się nie móc znaleźć wspólnego języka ze swoim nowym inżynierem wyścigowym, Riccardo Adamim.

ZOBACZ WIDEO: Kasprzak otrzymał propozycje od zawodników GP. To dlatego zdecydował się je odrzucić

Między panami dało się zauważyć liczne nieporozumienia. Hamilton parę razy odniósł się do współpracownika dość chłodno. Przed nadchodzącym GP Chin dziennikarze spytali go o radiowe wymiany zdań na torze Albert Park. Brytyjczyk dziwił się, że zrobiono z tego temat w mediach. Jak przekonuje, ma z Adamim normalne stosunki.

- Naturalnie wszyscy to wyolbrzymili. Dosłownie rozmawialiśmy. Zwracałem się bardzo uprzejmie. Powiedziałem: "Zostaw to mi, proszę". Nie rzucałem zwrotami typu "Pie***l się". Nie przeklinałem. Naprawdę zmagałem się wtedy z samochodem i potrzebowałem skupić się w pełni na paru rzeczach. Poznajemy się. On w przeszłości oczywiście był inżynierem dwóch lub więcej mistrzów. Nie ma między nami problemów - tłumaczył brytyjski kierowca, cytowany przez motorsport.com.

Hamilton zasugerował żurnalistom, aby szukali kontrowersji u innych zawodników. W pierwszej kolejności u obecnego mistrza świata Maxa Verstappena, który nie stroni od ciętego języka, co pokazał chociażby w zeszłorocznym GP Węgier, kiedy to posłał swojemu inżynierowi przez radio całą wiązkę niecenzuralnych słów.

- Idźcie i posłuchajcie rozmów radiowych innych kierowców z ich inżynierami. Są dużo gorsze. Choćby konwersacje Maxa na przestrzeni lat z jego inżynierem. Biedak zebrał tyle obelg, a wy nigdy o tym nie napiszecie. Piszecie za to o najdrobniejszej dyskusji, którą ja miałem z moim człowiekiem - zirytował się 40-latek.

- Ostatecznie dosłownie się poznajemy, więc później wyjaśniłem mu: "Hej bracie, nie potrzebuję tej informacji, ale jeśli chcesz przekazać mi to i to, chciałbym zrobić to w tym i tym miejscu. (…) Nie ma problemów, zamknęliśmy temat z uśmiechem i idziemy dalej - dodał.

Riccardo Adami rzeczywiście ma już doświadczenie jako inżynier wyścigowy mistrza świata. Wcześniej współpracował m.in. z Sebastianem Vettelem. Natomiast bezpośrednio przed połączeniem sił z nowym kierowcą Ferrari Włoch był inżynierem Carlosa Sainza. Dowodem na to, że Adami i Hamilton powoli łapią wspólny kontakt może być ich konwersacja po kwalifikacjach do sprintu F1 w Chinach, w których Brytyjczyk odniósł zwycięstwo.

Adami użył specjalnego kodu, mówiąc "Santiago" (albo też "San Diego"), co miało być tajnym kodem oznaczającym pole position Hamiltona. - Naprawdę? - nie dowierzał Brytyjczyk, który obiecywał, że w Ferrari popracuje nad jakimś kultowym określeniem. W Mercedesie było to słynne "it's hammer time", które inżynier Pete Bonnington wypowiadał, gdy kierowca miał podkręcić tempo na kilku kolejnych okrążeniach.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści