Roman Biliński do wyścigu głównego Formuły 3 na torze Albert Park przystąpił z dziesiątej lokaty. Warunki były wyjątkowo trudne - deszcz, który padał przez cały wyścig, wpłynął nie tylko na przyczepność, ale i na widoczność.
Mimo to Biliński pokazał wielki kunszt jazdy na mokrej nawierzchni. Był jednym z najaktywniejszych i najczęściej pokazywanych przez realizatorów transmisji kierowców na torze. Niezmiennie wywierał presję na rywalach, a po spektakularnym manewrze wyprzedzenia znalazł się przed Ugo Ugochukwu. Następnie rozpoczął atak na Martiniusa Stenshorne'a, jednak jego plany pokrzyżowała neutralizacja wyścigu po wypadku Christiana Ho.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
Po kilku okrążeniach za samochodem bezpieczeństwa organizatorzy podjęli decyzję o zakończeniu wyścigu. Biliński ostatecznie zakończył rywalizację na dziewiątym miejscu, ponownie będąc najlepszym kierowcą zespołu Rodin Motorsport. Wyścig wygrał Brazylijczyk Rafael Camara, przed Duńczykiem Noahem Stromstedem i Francuzem Theophilem Naelem.
Tym samym Polak może uznać swój debiutancki weekend w Formule 3 za bardzo udany. W sprincie stanął na najniższym stopniu podium, zdobywając osiem punktów, a w wyścigu głównym po solidnej i efektownej jeździe dołożył kolejne dwa. Z dorobkiem 10 punktów Biliński plasuje się na ósmej pozycji w klasyfikacji generalnej.
- Wyścig główny w Melbourne zakończony. Ogólnie myślę, że było dobrze. Dziewiąte miejsce oznacza kolejne punkty. Ukończenie obydwu wyścigów w ten weekend uważam za dobry debiut w Formule 3 - mówi Biliński.
- Oczywiście, głównie zajęcie miejsca na podium w sprincie było czymś niesamowitym. To bardzo dobry wynik dla mnie oraz zespołu i musimy cisnąć dalej. Niebawem czekają nas oficjalne testy w Bahrajnie, a potem wyścig na tamtejszym torze, więc nie zatrzymujemy się - dodaje 21-letni Polak.
Kolejna runda Formuły 3 w Bahrajnie odbędzie się w dniach 11-13 kwietnia.