Jeśli wierzyć zapowiedziom ekspertów z padoku, zbliżający się wielkimi krokami nowy sezon Formuły 1 ma obfitować w zaciętą rywalizację i niespodzianki. Czołówka spodziewa się przebłysków formy tych, którzy na co dzień nie grają pierwszych skrzypiec. Kto zatem może się wybić zza pleców liderów, czyli McLarena, Ferrari, Red Bull Racing i Mercedesa?
Bardzo pewni siebie wydają się ludzie w Haasie. Amerykańska ekipa już w zeszłym roku wykonała spory skok, awansując z ostatniego, dziesiątego miejsca w klasyfikacji generalnej konstruktorów na siódme. Mało brakowało, a świętowałaby nawet szóstą pozycję. Ostatecznie przegrała walkę o nią z Alpine różnicą siedmiu punktów.
W tym roku team zza Oceanu wystawi zupełnie nowy skład kierowców. Nico Hulkenberga i Kevina Magnussena zastąpili Esteban Ocon oraz Oliver Bearman. Ten pierwszy przyszedł z Alpine i ma na koncie wygrany wyścig, ten drugi to nowicjusz, który ubiegłego roku debiutował w F1 od razu w kombinezonie Ferrari i zajął siódmą lokatę.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
Stajnia oczywiście ma również nowy samochód - oficjalnie zaprezentowany 18 lutego model VF-25. Przeprowadzono już pierwsze jazdy maszyną, na torze Silverstone, w ramach tzw. dnia filmowego. Nie obyło się bez problemów, bo w pewnym momencie z bolidu odpadł kawałek karoserii. W poniedziałek 24 lutego zespół zorganizował drugi dzień filmowy, tym razem na obiekcie Sakhir w Bahrajnie, gdzie w środę 26 lutego ruszają grupowe testy zimowe.
Haas zapewne sprawdzał przede wszystkim, czy w pojeździe wszystko działa. Na weryfikowanie osiągów jeszcze przyjdzie czas. Na razie team dysponuje danymi z fabryki, które prezentują się nad wyraz obiecująco. Przekazał to szef działu aerodynamiki, Davide Paganelli.
- Skupialiśmy się na słabych punktach modelu VF-24. Z pomocą załogi od osiągów, próbowaliśmy pracować nad całą konstrukcją, aby rozwiązać ten problem. Przejawem jest włożenie dużo wysiłku w tył bolidu, zwłaszcza tylne skrzydło. Uważam, że wykonaliśmy w tym obszarze naprawdę dobrą robotę na 2025 rok - tłumaczył Włoch, cytowany przez racefans.net.
- Ufamy, że zaprojektowany przez nas pakiet jest naprawdę dobry pod względem rozwoju. Oczywiście musimy sprawdzić, czy dostaniemy na torze to, czego oczekujemy. Jeśli będziemy mogli zobaczyć to samo, co odkrywamy w tunelu aerodynamicznym, to myślę, iż możemy mieć ogromny postęp od pierwszego wyścigu - przewidywał.
W ostatnim sezonie Haas miał wahania formy, w zależności od toru, na którym toczyła się rywalizacja. Nowy bolid powinien prezentować równiejsze osiągi. - Staraliśmy się zaprojektować samochód, który może zaadaptować się do różnych wyścigów, bo jedną z naszych ubiegłorocznych słabości była niezdolność do utrzymywania jednakowego poziomu na torach o różnych charakterystykach. Sądzę, że wykonaliśmy dobrą robotę starając się to naprawić. Chcieliśmy też stworzyć konfigurację lepiej dostosowaną do gorętszych zawodów. Wiemy, że na początku sezonu czeka nas parę wyścigów w upalnych warunkach, więc powinniśmy móc w nich powalczyć - oznajmił Paganelli.
- W ubiegłym roku bardzo urośliśmy pod względem zasobów projektowych, zyskaliśmy też dużo pewności siebie, że zdecydowanie możemy być lepsi. Atmosfera w biurze projektowym jest absolutnie pozytywna. Da się wyczuć energię. Podczas ostatniego sezonu byliśmy w stanie pokazać sobie samym i reszcie stawki, że możemy wykonać bardzo dobrą robotę. (…) Zmieniając strukturę organizacyjną, odblokowaliśmy potencjał członków zespołu. Było to naprawdę satysfakcjonujące - dodał.
Rok 2025 jest drugim, w którym na czele Haasa stoi Ayao Komatsu.