Carlos Sainz dołączył do Williamsa przed sezonem 2025, przychodząc z Ferrari, które wolało Lewisa Hamiltona. Wygląda to jak spadek z wysokiego konia, bo nowy pracodawca Hiszpana od dłuższego czasu jeździ w ogonie stawki. Jak ciężkie może być życie w stajni z Grove, boleśnie przekonał się w 2019 roku Robert Kubica, który jej bolidem przez cały sezon zdobył tylko jeden punkt i jego powrót do F1 szybko dobiegł końca.
W minionym sezonie brytyjski team zajął przedostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Warto przy tym pamiętać, że cały czas mówimy o zespole, który jest drugim najbardziej utytułowanym w historii królowej motorsportu. Więcej tytułów mistrzowskich zdobyło jedynie Ferrari.
Jak zatem Williams skusił Sainza? Syn dawnego mistrza świata WRC tak naprawdę nie miał wielu interesujących opcji na stole. Kierowca z Madrytu wierzy jednak, że przed stajnią ciekawa przyszłość. W perspektywie długoterminowej, bo w tym roku trudno liczyć na cuda.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był spektakularny powrót gwiazdy
- Początkowo, kiedy musiałem podjąć tak ważną decyzję, bardzo skupiałem się na tym, który zespół będzie szybszy w sezonie 2025, który generuje więcej docisku, który znajduje rzeczy mogące dać postęp - opowiadał Carlos Sainz na przedsezonowym spotkaniu z załogą Williamsa, towarzysząc szefowi teamu Jamesowi Vowlesowi.
- Wreszcie zrozumiałem, że muszę wziąć pod uwagę dwie rzeczy: projekt i ludzi. Gdy zacząłem omawiać wszystko bardziej szczegółowo z Jamesem, zdałem sobie sprawę, że poskładał tutaj bardzo mocny projekt. Stworzył coś z wizją. Myślę, że to przywróci tę ekipę do czołówki. Jest tutaj silne przywództwo i wizja, dzięki której od razu zakochałem się w tym projekcie i zaufałem jego liderom - dodał 30-latek.
Na poparcie swojej tezy, nowy reprezentant Williamsa przytoczył historię McLarena, innego wielkiego zespołu, który w 2024 roku sięgnął po mistrzostwo w klasyfikacji konstruktorów po 26 latach przerwy. Sainz twierdzi, że przeczuł nadchodzący przełom ekipy z Woking - gdy wstępował do niej sześć lat temu. Z Williamsem będzie podobnie?
- Kiedy odchodziłem z McLarena, naprawdę uważałem, że są tam naprawdę dobrzy ludzie i że ten zespół może być mistrzem w przyszłości. W zeszłym roku właśnie tak się stało, więc muszę ufać mojemu instynktowi. Wiem, że Williams ma dobry projekt, ma wsparcie i bardzo dobrych ludzi. Ostatecznie kombinacja tych dwóch rzeczy sprawiła, że naprawdę uwierzyłem w tę stajnię - podsumował.
Nadzieją dla Williamsa może być sezon 2026. Wtedy w F1 dojdzie do poważnych zmian w przepisach technicznych, które oznaczać będą zupełnie nowe rozdanie.