Elon Musk buduje swoją pozycję już nie tylko jako biznesmen, ale wpływowa osoba w świecie polityki. Założyciel Tesli i SpaceX mocno wsparł Donalda Trumpa w kampanii wyborczej, co pomogło kandydatowi Republikanów w odniesieniu zwycięstwa i powrocie do Białego Domu po czteroletniej przerwie. W zamian Musk został mianowany szefem departamentu wydajności państwa i ma odpowiadać m.in. za ograniczenie budżetowych wydatków.
Kontrowersyjny miliarder jest też właścicielem serwisu X, co daje mu możliwość publicznego włączania się w debatę na temat sytuacji politycznej w innych krajach. Ostatnio Musk chętnie komentował wydarzenia w Niemczech i Wielkiej Brytanii.
Nie jest też wykluczone, że 53-latek zacznie wspierać prawicowe partie w Wielkiej Brytanii i Niemczech. W grudniu brytyjskie media ogłosiły, że Elon Musk "poważnie zastanawia się" nad przekazaniem milionów dolarów na rzecz Reform UK. To ugrupowanie Nigela Farage'a, który znany jest z kampanii na rzecz Brexitu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży
Nie wszystkim podoba się jednak fakt, że Musk coraz mocniej ingeruje w politykę. "Jestem w konflikcie. Lubię Twittera/X i służy on bardzo dobrze F1, redakcji Sky, mnie i ludziom wokół od dłuższego czasu. Jednak Elon Musk jest globalnie wścibskim k***sem, dlatego czuję potrzebę pójścia gdzieś indziej" - napisał w serwisie należącym do miliardera Martin Brundle, były kierowca Formuły 1, a obecnie ekspert telewizji Sky.
Na wpis Brytyjczyka zareagował jego kolega po fachu, Heinz-Harald Frentzen, który przed laty również ścigał się w F1. "Nie chodzi o to, kto jest właścicielem Twittera/X. Chodzi o ciebie i to, co mówisz. Podobnie jak w przypadku większości kierowców tutaj. Nie jestem tutaj dla kwestii politycznych, ale to i tak nie ma znaczenia, bo nie czuję się nikim ważnym. Jeśli jednak odejdziesz z tego serwisu, to będzie wyglądało, jakbyś podjął decyzję polityczną" - stwierdził Niemiec.
Być może właśnie Frentzena skłonił Brundle'a do przemyślenia swojej decyzji. Ostatecznie Brytyjczyk postanowił, że pozostanie aktywny w serwisie X, choć nie podobają mu się wybryki Muska. "Zostanę w X i zachowam otwarty umysł. Opinie są jak nosy, każdy ma swój i wszystkie się liczą" - podsumował ekspert Sky Sports.
W ostatnich dniach Elon Musk nazwał też ministrę Jess Philips, zajmującą się prawami kobiet, "apologetką ludobójczych gwałtów". W ten sposób nawiązał do gangu, którego członkowie pochodzą z Pakistanu i wykorzystywały seksualnie młode kobiety. Śledztwo przeprowadzone przez służby wykazało, że tamtejsza policja ignorowała doniesienia w tej sprawie i działała opieszale przy poszukiwaniach przestępców.