Sergio Perez uczestniczył w świątecznym spotkaniu Red Bull Racing, które mogło być jego ostatnim, bo zespół z Milton Keynes myśli o rozstaniu z 34-latkiem w związku z jego słabymi wynikami w Formule 1. Meksykanin pokazał przy tym, że ma gest, bo dostarczył dla personelu pracującego w fabryce aż 2 tys. butelek tequili.
Przyszłość Pereza w Red Bullu była omawiana w ostatni poniedziałek na spotkaniu akcjonariuszy austriackiej firmy. Nie wiadomo, jaka decyzja zapadła ws. kierowcy, bo "czerwone byki" nadal nie ogłosiły jej światu.
Perez nie tylko nie błyszczał w Formule 1 w sezonie 2024, ale także nie zdołał wyjść z corocznego kryzysu, co kosztowało zespół utratę tytułu w klasyfikacji konstruktorów. Stajnia z Milton Keynes straciła prawie 20 mln dolarów, spadając z pierwszego na trzecie miejsce w tabeli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ posłał "bombę"! Bramkarz był bez szans
Kontrakty pracowników Red Bulla przewidują premię w razie zdobycia tytułu mistrzowskiego, więc słabe wyniki Pereza przyczyniły się do tego, że personel nie otrzymał na koniec roku dodatkowej wypłaty. Dostarczenie butelek tequili może być w tej sytuacji niewielkim pocieszeniem.
- Musimy mieć dwóch kierowców, którzy kończą wyścigi na punktowanych pozycjach. Max ma ponad 200 punktów przewagi nad Sergio. Dla naszych pracowników to rozczarowanie, ponieważ nie otrzymają premii, które zależą od naszej pozycji w klasyfikacji konstruktorów - powiedział ostatnio Helmut Marko w DAZN.
Podczas gdy Max Verstappen zdobył czwarty z rzędu tytuł mistrza świata, Sergio Perez ukończył sezon 2024 dopiero na ósmym miejscu. Meksykanin nie wygrał w tym roku ani jednego wyścigu, a od kwietniowego GP Chin nie oglądaliśmy go na podium. W pewnym momencie 34-latek miał nawet problemy z regularnym zdobywaniem punktów.
Następcą Pereza w Red Bullu ma być ktoś z dwójki Liam Lawson - Yuki Tsunoda.