W najbliższy weekend rozegrane zostanie GP Belgii. To ostatni wyścig Formuły 1 przed przerwą wakacyjną. Szanse Maxa Verstappena na zwycięstwo na torze Spa-Francorchamps są niewielkie, bo z nieoficjalnych ustaleń motorsport.com wynika, że kierowca Red Bull Racing otrzyma karę. Jest to spowodowane wymianą silnika w bolidzie aktualnego mistrza świata.
Od kilku tygodni spekulowano, że 26-latek otrzyma karę w Belgii. To konsekwencja sytuacji, która miała miejsce w czerwcu w jednym z treningów przed GP Kanady. Wtedy jednostka napędowa w samochodzie Red Bulla odmówiła posłuszeństwa, a usterka okazała się dość poważna.
Verstappen w GP Kanady sięgnął po czwarty silnik i znalazł się na limicie. W najbliższy weekend podczas GP Belgii otrzyma piątą jednostkę napędową i zgodnie z regulaminem, zostanie karnie przesunięty o dziesięć pozycji. Nawet jeśli Holender wygra kwalifikacje na Spa-Francorchamps, to stanie najwyżej na jedenastym polu startowym.
ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"
Red Bull po raz kolejny wykorzystuje GP Belgii, aby wymienić silnik w bolidzie Verstappena. Podobnie działo się w sezonach 2022-2023. Wynika to z faktu, że tor Spa-Francorchamps słynie z dużych prędkości i ostrych hamowań. W takich miejscach idealnie się wyprzedza, co daje kierowcy "czerwonych byków" okazję do odrobienia części strat.
W 2022 roku Verstappen wygrał GP Belgii, choć rozpoczynał wyścig z czternastej pozycji. Wówczas aż ośmiu kierowców otrzymało kary w związku z wymianą elementów jednostki napędowej. Równocześnie był to okres największej dominacji Red Bulla w F1.
W minionym sezonie Verstappen też był najszybszy na Spa-Francorchamps, choć ruszał z szóstego miejsca. W najbliższy weekend trudno będzie mu powtórzyć ten sukces. Red Bull nie ma już dominującego bolidu, a najszybszym samochodem w stawce dysponuje McLaren. Dlatego Lando Norris i Oscar Piastri staną przed szansą na kolejny sukces.
Aktualny mistrz świata wypełnił też limit wykorzystanych turbosprężarek, baterii i elektroniki sterującej. Oznacza to, że najpewniej w dalszej fazie sezonu 2024 na kierowcę z Holandii czeka kolejna kara.
Czytaj także:
- Ważna zmiana w F1 odrzucona. Sprzeciw zespołów
- Bolid F1 niczym Deadpool. Kapitalne malowanie