Od kilku tygodni niemiecka policja rozpracowuje sprawę szantażu, jakiemu poddana została rodzina Michaela Schumachera. Media informowały już w czerwcu, że podejrzane osoby żądały kilku milionów euro i groziły ujawnieniem kompromitujących danych. Następnie doszło do zatrzymania dwóch mężczyzn, ojca i syna, w mieście Gross-Gerau w zachodniej części kraju.
Na początku lipca służby poinformowały o zatrzymaniu trzeciej osoby - ochroniarza rodziny Schumachera. To właśnie 52-latek miał być "mózgiem" całej operacji. Teraz prokuratura ujawniła nowe fakty w tej sprawie.
Rodzina Michaela Schumachera szantażowana
Markus F. podczas pobytu w rezydencji byłego kierowcy Formuły 1 ukradł dwa zewnętrzne dyski twarde. Znajdowały się na nich dane medyczne "Schumiego" i to ich ujawnienia najbardziej bała się rodzina. Łącznie na dyskach zgromadzono 1500 różnego rodzaju prywatnych plików - w tym zdjęcia, filmy, listy leków i opisy konsultacji medycznych.
ZOBACZ WIDEO: Mikołajki stolicą motorsportu. Tłumy na ORLEN 80. Rajdzie Polski
Niemiec, który był ochroniarzem rodziny Schumachera przez pięć lat, nakłonił do współpracy Yilmaza T. i jego syna. To właśnie Yilmaz T. skontaktował się 3 czerwca z przedstawicielami bliskich legendy F1. Ujawnił, że znajduje się w posiadaniu prywatnych dokumentów Niemca i zagroził ich publikacją w darknecie. Zażądał przy tym 15 mln dolarów. Taka kwota miała uchronić bliskich Schumachera od kompromitacji.
Dwa dni później Yilmaz T. otrzymał dane od Markusa F. Stworzył fikcyjny adres mailowy, z którego wysłał część dokumentów do rodziny Schumachera, aby pokazać, że nie blefuje.
17 czerwca Yilmaz T. ponownie skontaktował się z biurem prasowym Schumachera. Zażądał wypłaty 15 mln dolarów w dwóch ratach. Przelew na kwotę 7,5 mln dolarów za pierwszy dysk twardy bliscy kierowcy F1 mieli wykonać natychmiast, a po trzech dniach mieli zrealizować płatność na kolejne 7,5 mln dolarów w zamian za drugi dysk.
W międzyczasie Corinna Schumacher skontaktowała się z policją. Małżonka wielokrotnego mistrza F1 poinformowała o sprawie szwajcarskie i niemieckie służby. Funkcjonariusze zaczęli rozpracowywać grupę i nie potrzebowali wiele czasu, aby namierzyć podejrzanych. Posłużyły im do tego adresy IP.
Michael Schumacher niewidziany od 2013 roku
Życie prywatne byłego kierowcy Ferrari i Mercedesa budzi ogromne emocje od grudnia 2013 roku, kiedy to Michael Schumacher miał poważny wypadek na nartach we francuskich Alpach. Siedmiokrotny mistrz świata F1 doznał skomplikowanego urazu głowy i przez kilka miesięcy znajdował się w śpiączce. Następnie został z niej wybudzony, ale mimo to ani razu nie pojawił się publicznie.
Ogrom spekulacji wokół stanu zdrowia Schumachera sprawia, że to nie pierwszy raz, gdy jego bliscy mają do czynienia z szantażem i działaniem nieuczciwych osób. Zaraz po wypadku do szpitala w Grenoble przedostał się dziennikarz, który podał się za księdza i chciał dostać się do sali Schumachera. W porę zareagowała ochrona, która wyprosiła nieproszonego gościa z budynku.
Kilka miesięcy później, przy okazji podróży Schumachera z Francji do Szwajcarii, pracownik firmy zajmującej się transportem medycznym, wykradł dane dotyczące szczegółów choroby byłego kierowcy F1. Próbował je sprzedać mediom za 50 tys. euro, ale żadna z redakcji nie była tym zainteresowana. Mężczyzna został namierzony dzięki adresowi IP, zatrzymany przez szwajcarskie służby, po czym popełnił samobójstwo w celi.
Natomiast w 2023 roku "Die Aktuelle" opublikował "wywiad" z Schumacherem, który tak naprawdę został wygenerowany przez AI. Rodzina Niemca pozwała tygodnik za rozmowę "przeprowadzoną" przez sztuczną inteligencję. Po kilku miesiącach uzyskała 200 tys. euro odszkodowania.
Czytaj także:
- Ferrari już czeka na Hamiltona. Transfer "pana X" kluczowy
- Robert Kubica leci do Brazylii. Wielki powrót po dekadzie