Kevin Magnussen otrzymał trzy kary po 10 s za wyjazdy poza tor i zyskiwanie w ten sposób przewagi w sprincie Formuły 1 w Miami, a dodatkowo do jego wyniku dopisano 5 s za łamanie limitów toru. Duńczyk robił wszystko, co było w jego mocy, aby nie zostać wyprzedzonym przez Lewisa Hamiltona. W ten sposób jadący przed nimi Nico Hulkenberg zbudował sobie sporą przewagę i dowiózł do mety punkty.
Kierowca Haasa podobnie zachował się na początku sezonu w Arabii Saudyjskiej, gdzie też jechał bardzo agresywnie i na pograniczu faulu, by pomóc Hulkenbergowi w dowiezieniu punktów do mety. - Zacząłem stosować tę głupią taktykę i choć jej nie lubię, to ostatecznie wykonałem dobrą pracę jako gracz zespołowy - powiedział Magnussen w Sky Sports.
Po sprincie Magnussen został wezwany do sędziów, którzy oskarżyli go o "niesportową postawę", zwłaszcza biorąc pod uwagę jego wypowiedzi w wywiadzie telewizyjnym. 31-latek podkreślał bowiem, że "wszystkie kary były w pełni zasłużone".
ZOBACZ WIDEO: Lebiediew szczery do bólu. "Nie umiem tam jeździć"
"Kierowca szczerze wyjaśnił, że uważa, że ma prawo ścigać się z samochodem numer 44 (Hamilton - dop. aut.) w taki sposób, w jaki to zrobił. Jest też skłonny zaakceptować standardowe kary, które zostały na niego nałożone za wszelkie naruszenia, jakie miały miejsce podczas walki o pozycję" - napisano w raporcie sędziowskim po spotkaniu z Magnussenem.
"Był również zdania, że budowanie dystansu między nim a samochodami poprzedzającymi jest całkowicie zgodne z przepisami i nierzadko zdarzało się, że kierowca starał się w ten sposób pomóc koledze z zespołu w trakcie wyścigu. W żadnym momencie nie pomyślał, że to, co robi, jest złe lub w jakikolwiek sposób niesportowe" - dodano.
Sędziowie doszli do wniosku, że "nie było wyraźnych dowodów" wskazujących na niesportowe zachowanie Magnussena, więc odstąpili od dodatkowego ukarania Duńczyka. W swoim raporcie podkreślili jednak, że "nie zgadzają się" ze "sposobem, w jaki kierowca numer 20 prowadził swój bolid".
Z raportu można wyczytać, że sędziowie podejmą rozmowy z FIA na temat zmian w przepisach. Nowe regulacje mają dać stewardom większe pole manewru w razie tak bezpardonowej i powtarzającej się jazdy.
"W dalszej perspektywie sędziowie będą musieli rozważyć, czy w odpowiednich sytuacjach, szczególnie w przypadku powtarzających się naruszeń, kary nakładane za każde naruszenie nie powinny zostać zaostrzone, aby zniechęcić kierowców do scenariuszy, które widzieliśmy w Miami. To kwestia, którą poruszymy w rozmowach z FIA" - podsumowano.
Czytaj także:
- Alonso uderza w Hamiltona i sędziów. "Nie dostanie kary, bo nie jest Hiszpanem"
- 17-latek w F1? Dokumenty złożone