Zrobił to celowo?! Jest decyzja ws. Alonso

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Fernando Alonso

Sędziowie wydali werdykt ws. Fernando Alonso. Na Hiszpana po GP Australii nałożono 20 s kary. Stewardzi przeanalizowali dane i doszli do wniosku, że jego nagłe hamowanie przed Georgem Russellem było "potencjalnie niebezpieczne".

George Russell nie ukończył GP Australii z powodu wypadku, który miał miejsce na ostatnim okrążeniu. Zaraz po wyścigu sprawą zajęli się sędziowie, którzy wezwali do swojego pokoju Fernando Alonso. Hiszpan był podejrzany o zrobienie rywalowi "testu hamulców". Sam Russell w telewizyjnym wywiadzie ocenił, że kierowca Aston Martina zahamował 100 metrów wcześniej niż zwykle. - Nie spodziewałem się tego - mówił.

Alonso odrzucił sugestie, jakoby celowo hamował tuż przed bolidem rywala. - Skupiałem się na tym, co było przede mną, a nie za mną. Przez ostatnich 15 okrążeń miałem pewne problemy z baterią i jej ładowaniem. Nie mogę skupiać się na tym, co dzieje się za mną - powiedział.

Sędziowie po przeanalizowaniu danych z telemetrii najwidoczniej doszli do wniosku, że 42-latek celowo zwolnił przed Russellem i doprowadził w ten sposób do niebezpiecznej sytuacji na torze. Na reprezentanta Aston Martina nałożono 20 s kary, przez co spadł on z szóstej pozycji na ósmą. Do jego licencji dopisano też trzy punkty karne.

ZOBACZ WIDEO: Zobacz obrady kapituły plebiscytu Herosi WP! Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

Rozmowa z kierowcami w pokoju sędziowskim pozwoliła stewardom dojść do wniosku, że Alonso zmienił styl jazdy na ostatnim okrążeniu w sposób "nadzwyczajny", a jego manewr był "potencjalnie niebezpieczny". "Bolidem w żadnym przypadku nie można jechać niepotrzebnie wolno, chaotycznie lub w sposób, który można by uznać za potencjalnie niebezpieczny dla innych kierowców" - czytamy w artykule 33.4 regulaminu sportowego, którego złamanie zarzucono Hiszpanowi.

"Telemetria pokazała, że Alonso hamował nieco ponad 100 m wcześniej niż kiedykolwiek wcześniej wchodząc w ten zakręt w trakcie wyścigu. Hamował także bardzo lekko w miejscu, w którym zwykle nie hamował i zredukował bieg w sytuacji, w której nigdy wcześniej tego nie robił, po czym ponownie zmieniał przełożenie na wyższe i przyspieszał" - napisano w decyzji sędziowskiej.

Alonso w rozmowie z sędziami stwierdził, że chciał zacząć hamować wcześniej, ale "nieco się pomylił" i musiał "podjąć dodatkowe kroki, aby nabrać prędkości". Ten manewr doprowadził jednak do tego, że różnica między bolidami Aston Martina i Mercedesa nagle zmniejszyła się. Z kolei Russell nieco spanikował i ostro nacisnął hamulec, co doprowadził do utraty kontroli nad samochodem.

Sędziowie nie byli w stanie ocenić, czy manewr Alonso miał na celu spowodowanie wypadku Russella. W swojej decyzji podkreślili, że kierowca jadący z przodu ma prawo wybierać tor jazdy i dyktować warunki, ale nie może robić tego w sposób "potencjalnie niebezpieczny", biorąc pod uwagę prędkości na torze.

Czytaj także:
- Verstappen grzmi po skandalu w F1. "Rozbiłbym bolid i poleciał do domu"
- Duża inwestycja szejków. W Wielkiej Brytanii wrze

Źródło artykułu: WP SportoweFakty