Kara finansowa dla Mercedesa. Sędziowie pobłażliwi dla Hamiltona

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton niemal zderzył się z Loganem Sargeantem w drugim treningu F1 przed GP Arabii Saudyjskiej. Sprawa trafiła do sędziów, którzy bardzo szybko wydali werdykt w tej sprawie. Byli przy tym dość łaskawi dla Brytyjczyka.

Sędziowie po zakończeniu drugiego treningu Formuły 1 w Dżuddzie zajęli się sytuacją między Lewisem Hamiltonem a Loganem Sargeantem. Zachowanie kierowcy Mercedesa  sprawiło, że mogliśmy być świadkami poważnego wypadku. Siedmiokrotny mistrz świata uniknął jednak surowej kary. Otrzymał jedynie reprymendę.

Stewardzi większe konsekwencje wyciągnęli względem Mercedesa. Zespół Hamiltona musi zapłacić karę w wysokości 15 tys. euro. Taka decyzja spowodowana jest faktem, iż ekipa nie ostrzegła w porę 39-latka o nadjeżdżającym rywalu z Williamsa.

"Sędziowie przesłuchali kierowcę samochodu 44 (Hamilton - dop. aut.), kierowcę samochodu 2 (Sargeant - dop. aut.), przedstawicieli ekipy i sprawdzili dane z systemu pozycjonowania/zespołu, wideo, radio zespołu i nagrania wideo z samochodu. Następnie ustalili, że bolid 44 przeszkodził samochodowi 2 w zakręcie 11" - czytamy w notatce sędziowskiej.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

"W rezultacie kierowca samochodu nr 2 musiał wykonać unik, zjeżdżając z toru, aby uniknąć kolizji. Gdyby tego nie zrobił, doszłoby do poważnego wypadku przy dużej prędkości. Po wysłuchaniu radia zespołu było dla nas jasne, że zespół bolidu 44 nie uprzedził swojego kierowcy o tym, że samochód 2 nadjeżdża i jest na szybkim okrążeniu" - dodano.

Sędziowie uznali, że Mercedes w tej sytuacji popełnił "rażący błąd", zwłaszcza biorąc pod uwagę charakter toru ulicznego w Dżuddzie, gdzie jest niezwykle ciasno, a także prędkości rozwijane przez kierowców. Na dodatek do incydentu Hamilton-Sargeant doszło w krętej sekcji, gdzie widoczność jest dodatkowo ograniczona.

Sam Hamilton może mówić o sporym szczęściu, bo gdyby stewardzi nieco inaczej ocenili całe zajście, to Brytyjczyk mógłby otrzymać karę cofnięcia na polach startowych w GP Arabii Saudyjskiej.

Czytaj także:
- Max Verstappen stanął w obronie ojca. "Nie jest kłamcą"
- Sądny dzień w Red Bullu. "Ktoś musi odejść"

Komentarze (0)