Na początku lutego Red Bull wszczął wewnętrzne śledztwo ws. Christiana Hornera. W ten sposób austriacki koncern zareagował na doniesienia dotyczące "niewłaściwego zachowania" Brytyjczyka. Z pierwszych doniesień wynikało, że 50-latek podejrzewany jest o mobbing względem jednej z pracownic.
Kilka dni później holenderski "De Telegraaf" przekazał, że zarzuty względem szefa Red Bull Racing są poważniejsze. Gazeta twierdzi, że Horner miał też dopuścić się molestowania seksualnego jednej z pracownic. Podwładna Brytyjczyka miała otrzymywać m.in. liczne wiadomości o charakterze seksualnym.
Chociaż Horner pojawił się na przedsezonowych testach F1 w Bahrajnie i nadal zajmuje stanowisko szefa Red Bulla, to wydaje się, że jego godziny są policzone. - Decyzja najwyraźniej została już podjęta, choć nie zostało to jeszcze oficjalnie potwierdzone - powiedział fiński dziennikarz Mervi Kallio, którego cytuje dziennik "Ilta Sanomat".
ZOBACZ WIDEO: Co z przyszłością Patryka Dudka? Piotr Baron zabrał głos
Mervi jest obecny w padoku F1 na przedsezonowych testach. O tym, że Horner zostanie zwolniony ze stanowiska Fin usłyszał od kilku poważnych źródeł. Oficjalny komunikat ws. przyszłości 50-latka ma nadejść w przyszłym tygodniu - najprawdopodobniej w środę. W ten sposób podczas GP Bahrajnu, pierwszego wyścigu w tym roku, Red Bull miałby już nowego szefa.
Horner od początku twierdzi, że jest niewinny i zaprzeczył stawianym mu zarzutom. Gdy przed paroma dniami był pytany o to, czy pozostanie na stanowisku w sezonie 2024, odpowiedział, że "absolutnie".
Brytyjczyk jest najdłużej urzędującym szefem zespołu F1. Stanowisko objął w 2005 roku, kiedy to Red Bull postanowił nabyć stajnię z Milton Keynes. W tym czasie "czerwone byki" zdobyły siedem tytułów mistrzowskich w klasyfikacji kierowców - czterokrotnie po laur sięgał Sebastian Vettel, trzykrotnie Max Verstappen.
Czytaj także:
- Orlen nadal z Kubicą. Logo firmy na samochodzie Ferrari
- Mercedes ruszy po Verstappena. W Red Bullu są pewni swego