Media w Rosji w szoku. Pytają, kto następny "zdradzi" ojczyznę?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Daniił Kwiat
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Daniił Kwiat

Wkrótce miną dwa lata od momentu, w którym Rosja zaatakowała Ukrainę. Zachód odpowiedział na agresję Władimira Putina sankcjami, które objęły też sport. Dość mają ich rosyjscy kierowcy, którzy masowo "zdradzają" ojczyznę. Media w Moskwie są w szoku.

"Czy ktoś nam w ogóle zostanie?" - to pytanie zadaje portal sports.ru na kilka tygodni przed drugą rocznicą agresji Rosji na Ukrainę. W odpowiedzi na wojnę na Wschodzie, FIA zobowiązała rosyjskich kierowców do startów pod neutralną flagą. Muszą też podpisać dokument o neutralności politycznej wyrażający solidarność z narodem ukraińskim.

Większość Rosjan odmawia podpisania dokumentu. Część kierowców twierdzi, że ma antypaństwowy charakter i nie chce zdradzać ojczyzny. Inni obawiają się konsekwencji karnych. Władimir Putin wprowadził bowiem prawo, które pozwala wsadzać do więzienia w razie krytyki wojska i "specjalnej operacji wojskowej", jak tamtejsza propaganda nazwa wojnę w Ukrainie.

Rosjanie odwracają się od państwa

Po dwóch latach część Rosjan jest wierna Putinowi i jego decyzjom. W wyścigach długodystansowych WEC próżno szukać zespołu G-Drive, który był sponsorowany przez Gazprom. Roman Rusinow, który stał na czele ekipy, nie zamierza startować pod neutralną flagą. Z podobnego zachodzenia wychodzą szefowie programu SMP Racing, który finansowany jest przez oligarchę Borisa Rotenberga. Miliarder z Sankt Petersburga jest przyjacielem moskiewskiego dyktatora z czasów dzieciństwa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny błąd sędziego. Co on zrobił?!

Zachód potępia wojenne działania Rosjan, co oznacza problemy dla kierowców. Nikita Mazepin znajduje się na liście sankcyjnej Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii, więc musi zapomnieć o rywalizacji na Starym Kontynencie. Nikołaj Griazin rywalizuje w rajdowych mistrzostwach świata, ale Estonia nie wydała mu wizy wjazdowej i przez to musiał przegapić tamtejszą rundę WRC w sezonach 2022-2023. Aleksandr Smolar nie wjechał na teren Wielkiej Brytanii i opuścił wyścig Formuły 3.

To wszystko sprawia, że przed sezonem 2024 rosyjscy kierowcy zaczęli masowo rezygnować z obywatelstwa i postawili na starty pod obcą flagą. Tamtejsze media są w szoku i obawiają się, że kraj na dobre straci wiele talentów. O kogo dokładnie chodzi?

"Zdrajca" w zespole z Kubicą

Sygnał do "zdrady", jak określa to część rosyjskich mediów, dał Robert Shwartzman. Rosjanin był swego czasu obiecującym talentem, który trafił pod skrzydła Ferrari i pozostaje pod nimi do teraz. Wygrał Formułę 3, zdobył wicemistrzostwo w Formule 2, ale marzenia o startach w Formule 1 nigdy nie zrealizuje. W sezonie 2024 najprawdopodobniej zostanie partnerem Roberta Kubicy w AF Corse w wyścigach długodystansowych WEC.

Tyle że Shwartzman dołączy do Kubicy jako... Izraelczyk. Jeszcze w 2022 roku, krótko po ataku Rosji na Ukrainę, młody kierowca przypomniał sobie o posiadaniu paszportu Izraela, skąd pochodził jego ojciec. W nagłej zmianie barw nie przeszkadzał mu fakt, że przez lata jego karierę finansowało SMP Racing, a jego bolidy pomalowane były w barwy Rosji.

- Ten rozdział jest zamknięty. Na pewno nie udałoby mi się tego wszystkiego osiągnąć bez SMP Racing. Bardzo mi pomogli, ale czas zacząć stawiać kroki samodzielnie - mówił w roku 2022, gdy stało się jasne, że powiązania z Rosją są niemiło widziane na Zachodzie.

Rosja traci talenty

Robert Shwartzman rezygnował z ojczyzny, gdy było jasne, że jego szanse na starty w F1 są niewielkie. Co innego Kirył Kuckow, który jako pierwszy Rosjanin został kartingowym mistrzem świata w najwyższej klasie OK. Niedawno puchar 15-latkowi wręczał sam Max Verstappen. Tyle że trofeum nie pojechało do Moskwy, a do Belgradu. Kuckow przeprowadził się do stolicy Serbii i od tego roku zamierza reprezentować ten kraj.

- Chcę startować w nowym sezonie z serbskimi papierami, choć nie otrzymałem jeszcze stosownej licencji. Mam nadzieję, że rozwiążemy ten problem. Mieszkam w Belgradzie, tu chodzę do szkoły. Na wyścigi ruszam prosto z Belgradu i tutaj wracam po zawodach. Po zdobyciu tytułu dzwonił do mnie nawet minister sportu Zoran Gajić. Rozmawialiśmy o startach jako Serb w Formule 4. Byłby to dla mnie wielki zaszczyt - powiedział Rosjanin portalowi "Żurnal".

Z kolei Nikołaj Griazin postanowił skończyć z jazdą w WRC pod neutralną flagą. Kierowca zdobył bułgarskie papiery. - Musimy jeszcze uzyskać zgodę Rosyjskiej Federacji Samochodowej (RAF), aby Griazin mógł ścigać się w rajdach jako Bułgar - ujawnił portalowi sportal.bg Plamen Iwanow, przewodniczący komisji rajdowej Bułgarskiej Federacji Samochodowej.

Bułgarię jako nowy "dom" wybrał też Michaił Below. Młody kierowca dotąd startował w serii FRECA, która stanowi jedną ze ścieżek rozwoju na drodze do F1. Nie jest to jednak pierwsza "zdrada" Belowa. Przed rokiem został on zgłoszony do rywalizacji jako obywatel Kirgistanu.

Rosję porzucił też Władysław Łomko. Kierowca rywalizujący w długodystansowych wyścigach European Le Mans Series zdobył francuską licencję, aby uniknąć podpisania dokumentu wyrażającego solidarność z Ukrainą. Co ciekawe, na zatrudnienie Łomko w sezonie 2024 zdecydował się polski zespół Inter Europol Competition, któremu najwyraźniej nie przeszkadza narodowość kierowcy.

Jego zdrada zabolała najmocniej

"Naprawdę mam nadzieję na pokojowe rozwiązanie sytuacji w Ukrainie. Na to, że wszyscy będziemy mogli żyć w pokoju. Mam nadzieję, że wszystkie strony znajdą rozwiązanie, usiądą razem do stołu i odbędą pełen szacunku dialog. Przeraża mnie widok dwóch bratnich narodów toczących konflikt" - napisał po tygodniu od wszczęcia wojny w Ukrainie Daniił Kwiat, były kierowca F1, który w sezonie 2022 miał startować w długodystansowych mistrzostwach świata WEC.

W tamtym czasie Kwiat nie chciał słyszeć o jeździe pod neutralną flagą. Popierał stanowisko rosyjskiego zespołu G-Drive, z którym miał umowę. "Uniemożliwianie rosyjskim sportowcom i zespołom udziału w międzynarodowych zawodach jest niesprawiedliwym rozwiązaniem. Jest sprzeczne z tym, czego uczy się nas w sporcie. Kto inny, jeśli nie my, sportowcy, pomoże zjednoczyć narody w takich czasach?" - twierdził Kwiat.

Tyle że rok później Kwiat zawitał do WEC jako kierowca ekipy Prema. Zrobił to wykorzystując włoską licencję. - Czuję z tego powodu ogromny ból. Mam nadzieję, że to wszystko (wojna w Ukrainie - dop. aut.) wkrótce się skończy. Z Włochami mam jednak szczególną więź, bo mieszkam tam od dzieciństwa. Dlatego będę rywalizował jako Włoch - ogłosił przed rokiem, po czym został zatrudniony przez Lamborghini, które będzie reprezentował w sezonie 2024.

Zdrada Kwiata zabolała Rosjan najmocniej, a w obliczu ciągle trwającej wojny w Ukrainie tamtejsze media pytają już wprost: kto następny zdradzi ojczyznę?

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- Mercedes nie straci klienta. Ważna umowa w F1 podpisana
- Zmiana szefa w Mercedesie? Toto Wolff zabrał głos