"Michael jest inny". Istotne słowa o stanie Schumachera

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Michael Schumacher
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Michael Schumacher

- Nadal jest z nami, więc nie tęsknię za nim - mówi Jean Todt o zdrowiu Michaela Schumachera. Były szef Ferrari zdradził jednak, że wypadek we francuskich Alpach sprawił, że "Schumi" jest "inny".

W tym artykule dowiesz się o:

Wkrótce minie 10 lat od fatalnego wypadku Michaela Schumachera we francuskich Alpach. Niemiec podczas jazdy na nartach miał upadek i uderzył głową o kamień, czego następstwem był poważny uraz mózgu. Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 przez kilka miesięcy znajdował się w śpiączce. Jego dokładny stan zdrowia nie jest obecnie znany.

Nadchodząca rocznica wypadku sprawia, że szereg mediów przypomina tragiczne losy Schumachera. Na rozmowę na temat Niemca zgodził się Jean Todt. Francuz był jego szefem w czasach Ferrari, prowadząc "Schumiego" do pięciu z siedmiu tytułów mistrzowskich. Później pozostał bliskim przyjacielem rodziny.

Todt należy do wąskiego grona osób, które mogą odwiedzać Schumachera po jego wypadku w Alpach, czego on sam zresztą nie ukrywa. - Michael nadal jest z nami, więc nie tęsknię za nim. Jednak nie jest już tym samym Michaelem, którym był wcześniej. Jest inny, ale ma wsparcie wspaniałej żony i dzieci. Oni go chronią w obecnej sytuacji - powiedział były prezydent FIA w rozmowie z "L'Equipe".

ZOBACZ WIDEO: Rekordowy budżet Apatora. Ile brakuje torunianom do walki o mistrzostwo?

- Jego życie się zmieniło, ale miałem zaszczyt dzielić z nim wspaniałe chwile. To wszystko, co mogę powiedzieć. Niestety, przed 10 latami los pokarał go i nie jest już tym Michaelem, którego znaliśmy z F1 - dodał.

W ostatnich dniach niemieckie media ujawniły też szereg innych informacji na temat wydarzeń, które miały miejsce 29 grudnia 2013 roku. Wynika z nich, że feralnego dnia w Alpach było niewiele śniegu i warunki nie nadawały się do jazdy. Schumacher miał mieć tego świadomość, bo był częstym gościem francuskich kurortów, a mimo to zdecydował się na wypad rodzinny w góry.

Z kolei jeden z ratowników biorących udział w akcji ratunkowej powiedział telewizji ARD, że niemiecki kierowca początkowo był przytomny i dlatego podjęto decyzję o transporcie do niewielkiego szpitala, który znajdował się w pobliżu. Stan "Schumiego" pogorszył się kilka minut później, przez co helikopter z legendą F1 na pokładzie musiał zmieniać kierunek lotu.

W ten sposób stracono ok. trzech minut, które mogły okazać się kluczowe przy niesieniu pomocy.

Czytaj także:
- Uszczerbek na reputacji Mercedesa. Niemcy będą domagać się odszkodowania?
- Hamilton wściekły w związku z aferą w F1. Mówi o "niedopuszczalnym" zachowaniu

Komentarze (2)
avatar
Tańczący z łopatą
16.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A ja dostanę na święta od mojej mamy ptasie mleczko, mistrza Sir Lewisa z czekolady i marcepanowy bolid Mrecedesa! Ha!!! 
avatar
Pies2010
15.12.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szumi się wyszumiał. Po takim wypadku, pewnie dostał udaru, wylewu itp. To jak może się czuć? Inny już by dawno nie żył. Zarobił sporo pieniędzy, to go trzymają przy życiu, skoro rodzina płaci.