Szefowie Mercedesa i Ferrari na dywaniku. Muszą się tłumaczyć

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Toto Wolff

Toto Wolff i Frederic Vasseur zostali wezwani do sędziów przed GP Abu Zabi. Szefowie Mercedesa i Ferrari muszą się tłumaczyć ze słów, jakie padły przy okazji wizyty F1 w Las Vegas. Obaj użyli wtedy ostrego języka.

W Las Vegas zrobiło się gorąco po tym, jak Carlos Sainz w pierwszym treningu Formuły 1 najechał na poluzowaną studzienkę kanalizacyjną. Zniszczyła ona całkowicie bolid Ferrari. Włoski zespół stracił w tej sytuacji co najmniej 1,5 mln dolarów. Dlatego też Frederic Vasseur był wściekły na konferencji poprzedzającej GP Las Vegas.

Dziennikarz Tom Clarkson próbował przepytać szefa Ferrari z różnych tematów, ale Francuz wolał kontynuować temat wpadki F1 w Las Vegas z poluzowaną pokrywą studzienki kanalizacyjnej. W dyskusję włączył się też Toto Wolff, którego zapytano o to, czy królowa motorsportu z całej sytuacji wychodzi z "podbitym okiem". Szef Mercedesa w ostrych słowach skomentował krytyków F1, broniąc idei organizacji GP Las Vegas.

Teraz Vasseur i Wolff będą musieli się tłumaczyć ze swojego zachowania. FIA wezwała ich przed oblicze sędziów przy okazji GP Abu Zabi w związku z "używaniem określonego języka" w poprzedzającym wyścig tygodniu. - To jest nie do przyjęcia - mówił szef Ferrari o wpadce organizatorów z przygotowaniem toru ulicznego w Las Vegas.

ZOBACZ WIDEO: Kogo najtrudniej namówić na wywiad w trakcie meczu? Znany dziennikarz tłumaczy

Gdy dziennikarz prowadzący konferencję dopytywał go o "szerszy obraz" sytuacji, to Vasseur wtrącił mu się w słowo i stwierdził, że "ten obraz jest dobry". - Nie potrzebuję innego - dodał. Później Clarkson próbował jeszcze dowiedzieć się, jak ważne jest GP Las Vegas dla Ferrari. Szef ekipy z Maranello roześmiał się słysząc to pytanie.

- Nie jestem pewien, czy to temat na rozmowę w takim dniu. Mieliśmy trudny trening, który będzie nas kosztować fortunę. S*****y sesję treningową Carlosowi. Na pewno nie weźmiemy udziału w kolejnym treningu (trening ostatecznie opóźniono z powodu inspekcji toru i Sainz wziął w nim udział - dop. aut.). Musimy zmienić całe podwozie i naprawić 2/3 bolidu - powiedział przed tygodniem Vasseur.

Z kolei Wolff nie zgadzał się z opiniami dziennikarzy, że F1 ma "podbite oko" po problemach w pierwszym treningu. - Następnego dnia nikt nie będzie o tym rozmawiał - ocenił Austriak. Gdy jeden z dziennikarzy nie zgodził się z opinią szefa Mercedesa i był zdumiony tym, że jego zdaniem nic się nie stało, Wolff przeszedł do kontrataku.

- Jakim prawem w ogóle masz czelność krytykować wydarzenie, które wyznacza standardy pod każdym względem? Mówisz o p***j pokrywie studzienki. To zdarzało się już wcześniej w F1. To nic takiego. To był tylko jeden trening. Lepiej doceń wysiłek osób, które zorganizowały to Grand Prix. Dzięki nim ten sport jest większy niż kiedykolwiek wcześniej - powiedział Wolff.

Czytaj także:
- Sensacja ws. Kubicy potwierdzona. Wiemy, co to oznacza dla Orlenu
- Pierwszy dzień Kubicy w Ferrari. Oto jego nowy samochód z bliska

Komentarze (3)
avatar
Tańczący z łopatą
25.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale szczególnie Wolf robi dobrą robotę. Ciekawe czy w robótkach ręcznych też jest taki dobry ;) 
avatar
Zdesperowany DragonEnterQt
24.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przynajmniej są męscy a nie jak verpaszkwilowa paniena :) 
avatar
Tańczący z łopatą
24.11.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niech płacą do skarbonki przystojniaki ;) Gdy przeklinają to są tacy męscy... ajajajajajaj!!!