FIA od 2023 roku wprowadziła nowe regulacje, zgodnie z którymi kierowcy nie mogą wypowiadać się w kwestiach światopoglądowych i politycznych. To spora zmiana w Formule 1, bo w ostatnich latach Lewis Hamilton i Sebastian Vettel chętnie wykorzystywali do promocji ważnych dla siebie wartości. Brytyjczyk poprzez F1 podejmował temat walki z rasizmem, a Niemiec promował ochronę środowiska.
Teoretycznie kierowcy F1 będą mogli poruszać ważne kwestie, o ile wcześniej wystąpią ze specjalnym wnioskiem do FIA i poinformują ze szczegółami o swoich planach. Nikt w padoku nie ma wątpliwości, że będzie to oznaczało ograniczenie dotychczasowej swobody. Mało prawdopodobne jest m.in. aby Hamilton dostał zgodę na zakładanie kasku z kolorami tęczy w krajach Bliskiego Wschodu i wspieranie LGBTQ+.
Sam Hamilton dość ostro wypowiedział się o wprowadzonym zakazie. W rozmowie z "New York Times" zdradził, że jeśli nie będzie mógł poruszać ważnych tematów, to zakończy karierę. - Rok 2020 wywarł na mnie ogromny wpływ. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że mogę wstać i zabrać głos w każdej sprawie. Wiem, że zawsze jest coś do powiedzenia i zrobienia, bo wiele osób cierpi z różnych powodów - powiedział kierowca Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora
- Jeśli nie będę mógł bronić praw człowieka i nie będę w stanie kontynuować tego, co robiłem przez ostatnie lata z powodu nowych regulacji, to raczej nie będę brał udziału w wyścigach - dodał siedmiokrotny mistrz świata F1.
Kierowca Mercedesa nieprzypadkowo wspomniał rok 2020. To wtedy, po śmierci George'a Floyda w USA, swój początek miał ruch Black Lives Matter. Na całym świecie doszło do manifestacji poparcia dla mniejszości czarnoskórych. Hamilton wykorzystał swoją popularność, by F1 zaangażowała się w walkę z rasizmem. W efekcie w latach 2020-2021 wyścigi poprzedzane były specjalną ceremonią, w trakcie której kierowcy klękali na polach startowych, by wyrazić swój sprzeciw.
Obecna umowa Hamiltona z Mercedesem wygasa po sezonie 2023. Jeśli Brytyjczyk pozostanie słowny i najbliższy rok przyniesie znaczące ograniczenie wolności słowa w F1, to być może czekają nas ostatnie miesiące z 38-latkiem na polach startowych.
Czytaj także:
Nie będzie nowego zespołu w F1? Kolejne problemy Amerykanina
Kolejne problemy z kryptowalutami. Ferrari straciło miliony dolarów