Robert Kubica niedawno skończył 38 lat i ma niewielkie szanse, by jeszcze kiedykolwiek pojawić się w Formule 1 w roli etatowego kierowcy. Jednak krakowianin sprawił, że wielu młodych Polaków zainteresowało się wyścigami, przez co w kartingu nie brakuje utalentowanych przedstawicieli naszego kraju. W sezonie 2022 znaczący krok naprzód w swojej karierze zrobił Tymoteusz Kucharczyk.
Kucharczyk, po sukcesach w kartingu, przeniósł się do hiszpańskiej Formuły 4. To jedna z lepszych serii wyścigowych dla kierowców młodego pokolenia. W niej 16-latek był w stanie wygrywać wyścigi, regularnie walczyć o podia. Dało mu to trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej F4.
Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Trzecie miejsce w hiszpańskiej Formule 4, drugie wśród debiutantów. Gdyby ktoś na początku roku powiedział ci, że osiągniesz takie wyniki, byłbyś zadowolony?
Tymek Kucharczyk, podopieczny akademii Orlen Team: Gdyby mi ktoś to powiedział przed sezonem, wziąłbym to w ciemno. Patrząc jednak na to jak ułożył się ten rok, to czuję pewien niedosyt. Trzecie miejsce jest bardzo dobre, jestem z niego bardzo zadowolony, ale było parę momentów, chociażby runda na Spa-Francorchamps. Tam straciłem sporo punktów i myślę, że była szansa na drugie miejsce w "generalce". Sezon, pierwszy w bolidach, był pozytywny. Miałem przyjemność z jazdy, cieszyłem się z tego. To najważniejsze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Czy po przejściu z kartingu Formuła 4 czymś cię zaskoczyła?
To zupełnie inny świat. Bolid F4 inaczej się prowadzi, ma więcej mocy, doszły biegi i lepsze hamulce, wyłączony ABS i można zblokować przednie koła, czego nie miałem wcześniej. Zmieniła się struktura weekendu, bo pojawiły się dwie sesje kwalifikacyjne i trzy wyścigi. Każdy ma taką samą wagę. To trochę tak, jakbyś jechał trzy finały w kartingu w jeden weekend.
W pierwszym weekendzie w F4 było mi dziwnie. Czułem dziwną atmosferę, bo nie byłem do tego przyzwyczajony. Za każdym razem musiałem być maksymalnie skupiony. W kartingu były biegi kwalifikacyjne, ale nie podchodziło się do tego z takim stresem. Tutaj spotkała mnie totalnie inna bajka, więcej wyzwań. Trzeba też patrzeć na bolid, nie możesz nikogo dotknąć czy zahaczyć, bo utrata skrzydła sprawia, że masz po wyścigu. Tyle nowości mnie spotkało w pierwszej rundzie, że to było aż przytłaczające. Czerpałem jednak przyjemność z całego sezonu. Podobały mi się te nowe doświadczenia, to jak sprawował się zespół. Ilość informacji, telemetria, dane - tego wszystkiego było więcej niż w kartingu.
Jak w takim wieku udaje ci się godzić karierę, wyjazdy do Hiszpanii, Belgii czy Włoch, ze szkołą?
Na szczęście mam wyrozumiałych nauczycieli. Nigdy nie miałem większych problemów ze szkołą. Jestem teraz w drugiej klasie liceum i wszystko idzie gładko. Nauczyciele akceptują moją sytuację. Mam dużo zaległości, ale dostaję czas, by to poprawić. To jeden z kluczowych aspektów, że mogę jeździć. Gdybym nie miał dobrych ocen, to miałbym o wiele więcej problemów w głowie podczas wyścigów gdzie liczy się bardzo wewnętrzny spokój. Cała szkoła mnie wspiera i jestem im bardzo za to wdzięczny.
Jeśli chodzi o lekcje, to miałeś też dobrego nauczyciela w osobie Roberta Kubicy. Rzadko się zdarza, by pojawiał się on u boku młodych. Jak skrzyżowały się wasze drogi?
Z Robertem pierwszy raz spotkałem się na torze we Włoszech, gdy miałem 8 lat. To było jednak krótkie spotkanie, zrobienie zdjęcia i tyle. Większa współpraca nawiązała się w 2020 roku. Gdy dołączyłem do zespołu Birel ART w kartingu, Robert pomógł mi z uzyskaniem wsparcia Orlenu. Później pojawił się na paru moich zawodach. Wspierał mnie, dawał niezbędne rady, chociażby w kwestii zarządzania opon.
W jednej z moich rozmów z Robertem, chwalił cię i podkreślał, że masz spore możliwości. To miło usłyszeć takie pochwały z ust najlepszego polskiego kierowcy?
Na pewno to dla mnie wielkie wyróżnienie, że mnie dostrzegł i wspiera. Czuję się zaszczycony z tego powodu. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.
Sezon 2022 dobiegł końca i nie do końca wiesz, co będzie dalej. To jest kwestia brakującego budżetu?
Brakuje nam większości budżetu, aby wykonać jakikolwiek krok w drabince do Formuły 1. Walczymy z budżetem i o dodatkowych sponsorów, tak aby załatwić środki na pojechanie w dobrej serii w przyszłym sezonie. Jest o to bardzo ciężko. Jedną z opcji na teraz jest pozostanie w Formule 4, choć to też jest pod sporym znakiem zapytania. Nie wykluczamy też powrotu do kartingu.
O jakich kwotach my mówimy? Milion euro?
Wiele zależy od tego, jaki to miałby być zespół i jaka seria wyścigowa. Są różne serie w bolidach jednomiejscowych, które są dobrą ścieżką do wymarzonej Formuły 1. Można pojechać kolejny rok w F4, można rozwinąć się jako kierowca w seriach pośrednich F3, jak FRECA, GB3 czy nowo powstająca seria Eurocup3. Kolejnym ważnym krokiem dla każdego kierowcy jest oczywiście F3 FIA i tam budżet jest już na wspomnianym przez ciebie poziomie.
Czy poza Orlenem masz jakiekolwiek wsparcie firm z Polski, czy nie jest o to łatwo?
Oprócz wsparcia z PKN Orlen, mam też sponsora, firmę rodzinną - Kistenberg z okolic Bielska-Białej, której właściciele wspierają mnie już od 6. roku życia, od kartingu pod brandem Prosperplast. Jest jednak problem ze sponsorami, chociaż motorsport jest bardzo popularny, to w Polsce ciężko znaleźć wsparcie. Myślę, że sponsorzy boją się też inwestować w obecnych, trudnych czasach. Dlatego też sportowcom bardzo trudno o uzyskanie funduszy na starty.
Na ten wywiad mogą się natknąć osoby, które nigdy wcześniej nie słyszały o Formule 4. Możesz ją zobrazować? Wiemy, jak jest w F1, gdzie wiele zależy od potencjału danego zespołu. Jak jest w F4?
Formuła 4 wyglądem przypomina bolidy z wyższych serii. Bolidy są podobne do tych używanych w F2 czy F3, a nawet F1. W tym roku zmieniły się przepisy, wprowadzono system Halo, czyli pałąk ochronny nad głową kierowcy. Mamy skrzydła - przednie, tylne. Nie mają one jednak zbyt dużej aerodynamiki. Bolid F4 wyposażony jest w silnik Abarth o mocy ok 180 KM. Cała konstrukcja razem z kierowcą waży ok. 570 kg.
Czyli jeśli Tymek Kucharczyk wygrywa wyścigi F4, to zawdzięcza to talentowi i umiejętnościom, a nie bolidowi?
Bolidy są jednakowe dla wszystkich. Jest jeden producent dla wszystkich, tak samo jak producent silników. Teoretycznie wszyscy mają takie same szanse, w praktyce wygląda to trochę inaczej. Jest możliwość ustawienia tego samochodu. Można ustawiać aerodynamikę, zawieszenie - amortyzatory, sprężyny, geometrię kół i wiele innych rzeczy. Na koniec dnia większość zawodników ma różne ustawienia. Bardzo wiele wnosi dobry zespół wyścigowy, dobrzy inżynierowie którzy dobrze rozumieją bolid i jego ustawienia.
W sezonie 2022 zespół Campos Racing radził sobie dużo lepiej od MP Motorsport, z którym byłem związany. Z tego co widzieliśmy, to korzystali z innych ustawień. Może to im pomogło, bo byli od nas szybsi.
Wracając do tych astronomicznych kwot za starty, jest jakiś termin końcowy podjęcia decyzji? Toczą się jakieś rozmowy?
Rozmowy są prowadzone cały czas, próbujemy osiągnąć jakieś porozumienie ws. większego wsparcia. Na ten moment nic nie wiemy. Przyszłość stoi pod znakiem zapytania, ale walczymy. Mam nadzieję, że uda się uzyskać jakieś porozumienie i dostać wsparcie, tak abyśmy mieli budżet na kolejny krok po F4. Celem jest ciągły rozwój i dotarcie na najwyższy możliwy poziom wyścigów bolidów jednomiejscowych tak, aby zwrócić z nawiązką pokładane we mnie nadzieje moich sponsorów i kibiców.
rozmawiał Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Tak Netflix wykasował Roberta Kubicę. "Po prostu byłem szczery"
Schumacher zastąpi Hamiltona w Mercedesie? "Coś może się wydarzyć"