Wprawdzie to Kevin Magnussen ruszał z pole position do sprintu w GP Sao Paulo, ale Max Verstappen znajdował się na polach startowych tuż za Duńczykiem i był uważany za faworyta sobotniej rywalizacji. Kierowca Red Bull Racing potrzebował ledwie dwóch okrążeń, by uporać się z rywalem i wydawać się mogło, że w tym momencie 25-latek rozpoczyna jazdę po zwycięstwo w sprincie.
Szybko stało się jasne, że kierowca "czerwonych byków" nie ma tempa na pośrednich oponach, a jadący z tyłu rywale na miękkim ogumieniu dysponują większą prędkością. W efekcie dwukrotnego mistrza świata Formuły 1 z łatwością wyprzedzili George Russell, Carlos Sainz i Lewis Hamilton.
Dopiero czwarty wynik Verstappena w sprincie to rozczarowanie dla Red Bulla, który w ostatnich miesiącach dominował w F1. Na dodatek zespół nie wie, skąd wziął się problem z nadmiernym zużyciem opon. - Nie miałem w ogóle przyczepności. Pośrednie opony momentalnie się zniszczyły i nie miałem tempa - powiedział Holender w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
- Mój bolid zjadał opony w zastraszająco szybkim tempie. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Potem jeszcze doszło do kontaktu z Sainzem, gdzie uszkodziłem przednie skrzydło. Jednak nawet gdyby nie ten incydent, to skończyłbym jako czwarty - dodał kierowca Red Bulla.
Chociaż Russell z łatwością rozprawił się z Verstappenem w sprincie, to zakłada on, że w wyścigu o GP Sao Paulo role się odwrócą. - Max z łatwością przemknie obok mnie - zapowiedział Brytyjczyk.
Jednak Verstappen jest sceptycznie nastawiony do szans walki o zwycięstwo w GP Sao Paulo. - Myślę, że nawet na miękkiej mieszance nie mielibyśmy takiego tempa, jakie miał Mercedes. Dlatego trochę się martwimy o wyścig. Przeanalizujemy wszystko, co się wydarzyło, ale nie możemy zrobić zbyt wiele, aby nasza sytuacja się poprawiła - podsumował holenderski kierowca.
Czytaj także:
"Jeszcze jeden wyścig i koniec". Alonso wściekły na kolegę z zespołu
Kierowca F1 w opałach. Cudem uniknął zawieszenia w wyścigu