Deszcz i kontrowersje w GP Japonii. Max Verstappen poza zasięgiem rywali

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: wyścig F1 o GP Japonii
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: wyścig F1 o GP Japonii

Zaczęło się od skandalu z wypuszczeniem dźwigu na tor podczas wyścigu i długiej przerwy z powodu opadów deszczu, ale ostatecznie kibice zobaczyli kawał dobrego ścigania w GP Japonii. W mokrych warunkach najlepszy był Max Verstappen.

Sprawdziły się prognozy synoptyków, którzy zapowiadali, że GP Japonii rozgrywane będzie w deszczowych warunkach. Mokry tor zapewnił kibicom i kierowcom Formuły 1 mnóstwo emocji, choć niekoniecznie pozytywnych. Krótko po starcie doszło bowiem do wypadku Carlosa Sainza, a sędziowie w związku z kiepską widocznością przerwali wyścig czerwoną flagą.

Podczas gdy kierowcy zmierzali do alei serwisowej, na tor wyjechał dźwig, obok którego ze sporą prędkością przejechał Pierre Gasly. - Mogłem tu zginąć - wściekał się kierowca Alpha Tauri, ale FIA obarczyła winą za to zajście... Gasly'ego.

Obfite opady deszczu sprawiły, że przerwa w GP Japonii trwała ostatecznie kilkadziesiąt minut i na pewnym etapie wydawało się nawet, że wyścigu F1 na Suzuce nie uda się wznowić. Ostatecznie po godz. 9 czasu polskiego ponownie byliśmy świadkami ścigania. FIA zobowiązała jednak kierowców do założenia pełnych opon deszczowych.

ZOBACZ WIDEO: Czy Krychowiak jest w stanie przygotować się do MŚ grając w Arabii Saudyjskiej? Znany piłkarz odpowiada

- Warunki powoli nadają się na opony przejściowe - mówił od razu Max Verstappen, a inni kierowcy podzielali zdanie Holendra, bo momentalnie byliśmy świadkami zjazdów do alei serwisowej po "przejściówki". Jako pierwsi założyli je Sebastian Vettel oraz Nicholas Latifi, którzy momentalnie zaczęli być szybsi od kierowców korzystających z opon w pełni deszczowych.

Część stawki, chociażby Fernando Alonso i Mick Schumacher, pozostała nieco dłużej na oponach deszczowych na torze, licząc na neutralizację albo też nagłe pogorszenie się warunków. Do tego jednak nie doszło. Stracił na tym przede wszystkim kierowca Haasa, który wypadł z punktowanej dziesiątki na koniec stawki F1.

Max Verstappen po założeniu opon przejściowych dyktował tempo na GP Japonii, a jadący na drugim miejscu Charles Leclerc nie był w stanie mu zagrozić. W efekcie kierowca Red Bull Racing sięgnął po kolejne zwycięstwo w sezonie 2022.

- Śpicie? - pytał inżynierów Sergio Perez w końcówce wyścigu, gdy momentalnie odrabiał straty do Charlesa Leclerca, który miał problemy z oponami. Świetne tempo Meksykanina sprawiło, że Red Bull uznał, iż nie ma co przeszkadzać swojemu kierowcy. Perez dogonił Leclerca, ale wyprzedzenie go na mokrej nawierzchni było sporym wyzwaniem. Tym bardziej że Monakijczyk obierał inny tor jazdy, aby schładzać swoje ogumienie. W efekcie 32-latek nie znalazł sposobu na uporanie się z rywalem.

Tuż przed metą Leclerc ściął jednak ostatni zakręt, zyskując przewagę nad Perezem, czym po wyścigu zajęli się sędziowie. Kierowca Ferrari otrzymał 5 s kary i spadł przez to na trzecią lokatę. To z kolei sprawiło, że Verstappen zapewnił sobie tytuł mistrzowski w sezonie 2022.

F1 - GP Japonii - wyścig - wyniki:

Poz.KierowcaZespółCzas/strata
1. Max Verstappen Red Bull Racing 3h
2. Sergio Perez Red Bull Racing +27.066
3. Charles Leclerc Ferrari +31.763
4. Esteban Ocon Alpine +39.685
5. Lewis Hamilton Mercedes +40.326
6. Sebastian Vettel Aston Martin +46.358
7. Fernando Alonso Alpine +46.369
8. George Russell Mercedes +47.661
9. Nicholas Latifi Williams +1:10.143
10. Lando Norris McLaren +1:10.782
11. Daniel Ricciardo McLaren +1:12.877
12. Lance Stroll Aston Martin +1:13.904
13. Yuki Tsunoda Alpha Tauri +1:15.599
14. Kevin Magnussen Haas +1:26.016
15. Valtteri Bottas Alfa Romeo +1:26.496
16. Guanyu Zhou Alfa Romeo +1:27.043
17. Pierre Gasly Alpha Tauri +1:28.091
18. Mick Schumacher Haas +1:32.523
19. Carlos Sainz Ferrari nie ukończył
20. Alexander Albon Williams nie ukończył

Czytaj także:
Skandal w GP Japonii. Kierowca wpadł w furię i trudno się dziwić
Nagranie z trybun F1 mrozi krew w żyłach. To mogło zakończyć się fatalnie

Komentarze (0)