Specjalna komisja do spraw zwolnień warunkowych stanu Nevada ogłosiła w czwartek decyzję ws. O.J. Simpsona. Ogłoszono, że 70-latek w październiku tego roku opuści więzienie. W 2008 roku Amerykanin został skazany na 33 lata odsiadki z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po dziewięciu latach. Ten czas właśnie nadszedł.
- Tak bardzo chcę, by wrócił do domu. On jest bardzo skruszony - powiedziała w czwartek 48-letnia Arnelle Simpson, najstarsza z jego czterech córek. Po powrocie Simpson ma zamieszkać na Florydzie wraz ze swoją rodziną i nadrobić stracony czas - piszą amerykańscy dziennikarze.
- Zostałbym w Nevadzie, ale nie jestem przekonany, czy mnie tu nadal chcecie - miał powiedzieć 70-latek, który po wysłuchaniu oświadczenia nie krył radości i ulgi.
W uzasadnieniu komisji podano, że były gwiazdor futbolu amerykańskiego i ligi NFL nie był wcześniej karany, a ponadto przebywając w więzieniu zachowywał się wzorowo. - Dziękuję - powiedział zadowolony Simpson tuż po ogłoszeniu komunikatu o jego zwolnieniu.
O.J. Simpson został skazany za zrabowanie w 2007 roku z hotelu w Las Vegas pamiątek sportowych, które - jak twierdził - zostały mu ukradzione. Dokonał tego czynu z zorganizowaną grupą przestępców i z bronią w ręku. Uznano go winnym aż 12 zarzutów.
Simpson to były futbolista amerykański, w latach 70-tych ubiegłego wieku wielka gwiazda amerykańskiego sportu. Po zakończeniu kariery był popularnym ekspertem i gościem programów telewizyjnym w USA.
Jego postać wiąże się jednak z jednym z najgłośniejszych procesów w historii Stanów Zjednoczonych. W 1994 roku został oskarżony o zabicie swojej byłej żony Nicole Brown oraz kelnera z restauracji "Mezzaluna", Rona Goldmana. Został uniewinniony z zarzutu podwójnego morderstwa przez ławę przysięgłych w 1995 w jednym z najbardziej kontrowersyjnych spraw w historii amerykańskiego sądownictwa.
Choć na miejscu zbrodni, czyli w domu jego byłej żony, znaleziono próbki jego włosów, a w jego samochodzie krew ofiar, ostatecznie go uniewinniono. Wielki wpływ na to miała zebrana przez Simpsona grupa najlepszych obrońców, nazywaną przez media "Dream Teamem".
Ich działania spowodowały m.in. przeniesienie procesu do Los Angeles i taki, a nie inny skład ławy przysięgłych (dziewięć osób było czarnych, dwoje było Latynosami, jedna osoba była biała). Adwokaci Simpsona przekonywali, że ich klient został oskarżony z powodów rasistowskich, co w latach 90-tych trafiło w USA na podatny grunt.
Trwającym kilkanaście miesięcy procesem żyły wówczas całe Stany Zjednoczone, a przesłuchania transmitowały na żywo wszystkie tamtejsze stacje telewizyjne. Na jego podstawie powstał kilkanaście lat później serial American Crime Story, wyprodukowany przez telewizję FOX.
ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań