Amerykanin, który był graczem footballu amerykańskiego, w wyniku wielu lat spędzonych na boisku nabawił się licznych urazów. One z kolei doprowadziły do poważniej choroby. Miała ona spory wpływ na samopoczucie nie tylko fizyczne, ale też psychiczne zawodnika, co doprowadziło pośrednio do jego śmierci.
Cullen Finnerty urodził się w 1982 roku w mieście Brighton (stan Michigan, USA). Cullen od dzieciństwa przejawiał talent sportowy. Trenował kilka różnych dyscyplin, ale ostatecznie zdecydował się na football amerykański. W szkole średniej oraz na studiach był wyróżniającym się graczem. Nic więc dziwnego, że w 2007 roku trafił do profesjonalnej ligi NFL.
Najpierw podpisał kontrakt z drużyną Baltimore Ravens. Potem przeniósł się do Denver Broncos. Nie wystąpił jednak w żadnym meczu sezonu. Finnerty nie chciał dłużej siedzieć na ławce rezerwowych, dlatego zdecydował się na wyjazd do Austrii. Tam reprezentował barwy drużyny Cineplexx Blue Devils.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Klich w nowej roli. Zobacz, jak sobie poradził
W Europie radził sobie dużo lepiej, został nawet wybrany MVP jednego z lokalnych turniejów. Dzięki tym osiągnięciom wrócił do USA, by grać dla Muskegon Thunder. Głośniejsze niż osiągnięcia sportowe Cullena były jednak dziwne okoliczności, jakie towarzyszyły jego zaginięciu i śmierci.
Zaginięcie Finnerty'ego podczas wyprawy na ryby
Pod koniec maja 2013 roku wypadało jedno z amerykańskich świąt państwowych, czyli Memorial Day. Jest to zawsze ostatni poniedziałek tego miesiąca, więc dla Amerykanów oznacza to w praktyce trzydniowy weekend. Finnerty postanowił spędzić ten czas w męskim gronie. 26 maja wybrał się na ryby razem z teściem oraz szwagrem. Pod wieczór futbolista powiedział towarzyszom wyprawy, że chce sprawdzić okolicę, w której kolejnego dnia mieli wędkować.
Mężczyzna wsiadł więc do łódki i wybrał się na krótką, jak się wydawało, przejażdżkę. Mijały jednak kolejne kwadranse, a po Cullenie nie było śladu. Bliscy zaczęli się denerwować nieobecnością sportowca. W pewnym momencie Finnerty skontaktował się z rodziną. W panice najpierw wybrał numer do żony, a potem zadzwonił do teścia i szwagra, z którymi pojechał na wyprawę.
Finnerty twierdził, że zgubił się w lesie. Równie niepokojące było to, że jego zdaniem był przez kogoś śledzony. Bliscy uświadomili sobie, że zawodnik ma kolejny atak psychozy. Sportowiec już w przeszłości miewał bowiem epizody psychotyczne. Wyglądało na to, że ukrywał się przed rzekomymi napastnikami, zapuszczając się coraz bardziej w las. Sam nie był w stanie wrócić do obozowiska. Rodzina zawiadomiła więc służby i prędko rozpoczęto akcję poszukiwawczą. Działania te stosunkowo szybko przyniosły rezultat, który okazał się niestety tragiczny.
Odnalezienie ciała sportowca i próby wyjaśnienia przyczyny śmierci
Wieczorem 28 maja, czyli dwa dni po zaginięciu, odkryto bowiem zwłoki Cullena. Na jego ciele nie odnaleziono urazów ani innych śladów wskazujących na to, że za śmierć były odpowiedzialne osoby trzecie. Specjaliści potwierdzili, że Finnerty odczuwał najpewniej lęk, dezorientację oraz paranoję z powodu samotnego pobytu w lesie.
Na jaw wyszedł też ważny fakt. Okazało się, że u mężczyzny wykryto wcześniej chorobę zwaną przewlekłą urazową encefalopatią (CTE). Powstaje ona w wyniku wielu, często z pozoru niegroźnych, urazów głowy. Jest to przypadłość typowa dla sportowców, w szczególności bokserów, którzy podczas swojej kariery przyjmują setki ciosów w głowę. Na podobne urazy są też narażeni futboliści amerykańscy.
Jest to bowiem sport kontaktowy. Podczas meczów gracze często atakują rywali, by odebrać im piłkę. Futboliści nie przebierają w środkach, dlatego typowe dla tej dyscypliny są ochraniacze noszone przez zawodników. Nie zawsze są one jednak skuteczne. Tak też było w przypadku Cullena. Z pewnością przyczyną CTE były z pozoru niegroźne obrażenia głowy, jakich nabawił się podczas kariery sportowej.
CTE najpewniej wpłynęło na ocenę sytuacji, ale istniały też inne czynniki. Jednym z nich były leki na receptę, które przyjmował mężczyzna. Brał on silne środki przeciwbólowe, ale też leki na tarczycę. Dodatkowo w dniu zaginięcia Finnerty spożywał alkohol. Badania toksykologiczne wykazały jednak, że poziom alkoholu we krwi był niski.
Przyjmuje się, że wszystkie te środki chemiczne w połączeniu z chorobą miały wpływ na psychikę oraz dziwne zachowanie 30-latka. Specjalistom udało się też ustalić bezpośrednią przyczynę śmierci. Była ona nietypowa. Ogłoszono, że mężczyzna zmarł na zapalenie płuc wywołane zachłyśnięciem się własnymi wymiocinami.
Ten tragiczny przypadek zyskał rozgłos w mediach z jeszcze jednego powodu. Okazało się, że większość graczy futbolu amerykańskiego nie zdawała sobie sprawy z ryzyka wystąpienia CTE. Rodzina zmarłego złożyła pozew przeciwko NCAA, odpowiedzialnej za organizację rozgrywek międzyuczelnianych. Podobnie postąpiły rodziny kilku innych graczy, którzy brali udział w meczach drużyn uniwersyteckich.
Czytaj także:
Zaskakujący zapis w pamiętniku prezydenta Joe Bidena. "To mnie uratowało"
Gwiazdor spotyka się z piękną dziennikarką. Jedna rzecz przykuwa uwagę