Koronawirus. Sukces Polskiej Federacji Fitness. Rząd nie zamknie ponownie klubów

Materiały prasowe / Bieganie
Materiały prasowe / Bieganie

Branża fitness złapała się za głowę, gdy Ministerstwo Zdrowia znów chciało zamknąć niektóre kluby. Na szczęście problem udało się rozwiązać. Polska Federacja Fitness osiągnęła sukces, przekonując osoby decyzyjne do swoich racji.

Polska została podzielona na "zielone", "żółte" i "czerwone" strefy. W rejonach oznaczonych na czerwono (największy wzrost zakażeń koronawirusem) chciano ponownie zamknąć kluby fitness i siłownie. Polska Federacja Fitness zdecydowanie nie zgadzała się z tym pomysłem.

- Uważamy, że decyzja jest zdecydowanie krzywdząca i - delikatnie mówiąc - niezrozumiała - mówił nam Tomasz Gać, właściciel dużego warszawskiego klubu TI Fitness i członek zarządu Polskiej Federacji Fitness (PFF), przytaczając jednocześnie wiele argumentów podkreślających to, że w klubach fitness nie dochodzi do rozprzestrzeniania się koronawirusa (więcej tutaj >>).

Sytuacja była poważna. Gać zaznaczał, że ponowne zamknięcie klubów to dla "wielu wyrok śmierci". Na szczęście problem udało się rozwiązać. Ministerstwo Zdrowia postanowiło odpuścić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie

- Polska Federacja Fitness przekonała Ministerstwo Zdrowia do swoich postulatów. Kluby fitness w "czerwonych strefach" będą otwarte. Nikt ich nie będzie zamykał. Wprowadzono jedynie wyższy reżim sanitarny. Dokładnie taki, jaki zaproponowaliśmy - informuje nas Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness. - W "czerwonych strefach" na jedną osobę przypadać będzie 10 mkw., a w "żółtych" - 7 mkw. na osobę - dodaje.

Finalizacja rozmów w tej sprawie miała miejsce w nocy. - Późną nocą w piątek, około północy, otrzymaliśmy draft rozporządzenia. Chwilę później wylądowało ono w dzienniku ustaw. Dokładnie ze wszystkimi wytycznymi, które zaproponowaliśmy. Myślę, że argumentacja była potężna - zaznacza Napiórkowski.

- Przedstawiliśmy pięć rozbudowanych badań i publikacji naukowych zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Jasno i klarownie mówią one o tym, że nie ma jakichkolwiek podstaw do zamykania klubów fitness i traktowania naszego sektora jako grupę ryzyka w kwestii zakażeń - podkreśla szef PFF.

W oświadczeniu federacji mogliśmy przeczytać, że kluby chciano zamknąć: "bez konsultacji, bez rozmów, bez planu, bez rozwiązań, bez tarcz, bez wsparcia". Teraz nareszcie doszło do dialogu i wypracowania systemu, który akceptują obie strony.

- Być może musieliśmy nieco wymusić dialog. Bardzo dobrze jednak, że stało się tak, jak się stało. Może to trudne dobrego początki. Tak czy owak zorganizowaliśmy konferencję prasową przed Ministerstwem Zdrowia. Chcieliśmy podziękować za to, że osoby decyzyjne przystały na nasze postulaty i podkreślić, że fitness to zdrowie. Stoimy na straży tego samego, co ministerstwo - na straży odporności i zdrowia naszych rodaków. Tu powinna być kooperacja i pełna synteza, a nie rozstrojenie, jak było do piątku - podsumowuje Tomasz Napiórkowski.

Czytaj także: "Śniadanko we trójkę". Tak siostry Radwańskie spędzają czas z Jakubem

Źródło artykułu: