Wydawało się, że są już na kolanach, gdy Paul Pogba podwyższył na 3:1. Francja miała przewagę, kontrolowała sytuację i nie było siły, by zatrzymać mistrzów świata. Tak przynajmniej się wydawało. Ale Szwajcarzy doprowadzili do wyrównania, po fantastycznym podaniu Granita Xhaki i jeszcze lepszym golu Mario Gavranovicia, a potem pokonali potentata w rzutach karnych.
- Mecz został już uznany najważniejszym w historii szwajcarskiej piłki - mówi Ryszard Komornicki, 20-krotny reprezentant Polski, który na co dzień mieszka w Szwajcarii. - Jak Szwajcarzy zdobyli 2. miejsce na mistrzostwach świata w hokeju, to jeden dzień kilka artykułów i to tyle. A teraz piszą o tym w kółko. Nigdy wcześniej nie było takiego szaleństwa.
Szwajcarzy wcześniej byli mocno krytykowani prze rodzimą prasę.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Niemiec zawiodła na EURO. Czy trenerem ich kadry powinien zostać obcokrajowiec?
- W ciągu jednego wieczora zawodnicy zostali bohaterami. Burzę wywołał Granit Xhaka, który powiedział: "Zamknęliśmy mordy krytykom". Wcześniej piłkarze byli mieszani z błotem po tym, jak w trakcie trwania turnieju sprowadzili sobie fryzjera z Zurychu. Ludzie mówili, że im się w głowach poprzewracało - dodaje były trener pierwszoligowego Aarau.
Architektem sukcesu jest oczywiście trener Vladimir Petković, który prowadzi drużynę od 2014 roku. Dwukrotnie doprowadził ją do wyjścia z grupy, podczas Euro 2016 oraz mistrzostw świata 2018, ale Szwajcarzy odpadali od razu w kolejnej rundzie, w 2016 roku z Polską, w 2018 ze Szwecją.
- Trener z dnia na dzień stał się bardzo popularny. Wcześniej był niedoceniany, może też dlatego, że nie jest 100-procentowym Szwajcarem. A on dzięki temu świetnie dogaduje się z piłkarzami, w większości uchodźcami, rozumie ich. I ma to bałkańskie "szaleństwo", ofensywną grę we krwi - mówi Komornicki. - Graliśmy we wcześniejszych latach przeciwko sobie i zawsze były to trudne mecze, on świetnie prowadził drużyny, były nastawione ofensywnie, grały kombinacyjnie, było jasne, że to świetny fachowiec.
Mówiono, że Szwajcaria ma najlepszą ekipę właśnie w 2016 roku, ale szyki pokrzyżowała im Polska Adama Nawałki, która wygrała w rzutach karnych.
- 5 lat temu, gdy odpadli z Polską, choć z gry byli lepsi. Ale byli też młodsi, nie byli tak głodni. Teraz wielu z nich wie, że to dla nich ostatnia szansa na wielki sukces. Wcześniej po prostu grali fajnie, ale w decydującym momencie nie byli w stanie wycisnąć tych brakujących 5 procent. Teraz to potrafią, w meczu z Francją pokazali, że są zdesperowani - zauważa Komornicki.
Co dalej? Z Hiszpanią Szwajcarów czeka kolejny najważniejszy mecz w historii. Jeśli wygrają, powalczą o medal Euro 2020.
- Wszystko jest możliwe. Granit Xhaka przed turniejem zapowiadał, że będą pisali historię. Teraz ludzie wiedzą, co miał na myśli. Szwajcarzy w ćwierćfinale zagrają bez niego (pauzuje za żółte kartki - red.), ale mają fantastyczną drużynę do oglądania, wszyscy są jakościowi, napastnicy, środkowi obrońcy skrzydła, znakomity środek pola. Nie ma słabych punktów. Do tego wchodzą zmiennicy i też dają świetną jakość - mówi Komornicki. - Tak naprawdę wszystko zależy od ich szkolenia. Cała Szwajcaria pracuję na tę drużynę, wszyscy grają tak samo, są prowadzeni według narodowego sznytu. To powoduje, że dziś jest taka wysoka jakość.
Czytaj także: Superthriller! Jak Szwajcaria ograła Francję