Mówisz Lionel Messi, myślisz FC Barcelona. Genialny Argentyńczyk do stolicy Katalonii trafił jako junior w 2000 roku. Swój pierwszy kontrakt podpisał na słynnej już serwetce w restauracji w Barcelonie, a sam klub wspomógł jego leczenie.
Od młodości Messi zmagał się z niedoborem hormonu wzrostu. Obecnie mierzy 170 cm, ale eksperci twierdzą, że gdyby nie kuracja, którą w dużej mierze sfinansowała Barcelona, mógłby nie przekroczyć nawet 140 cm.
Messi wstrząsnął całym światem
Messi wiele zawdzięcza Barcelonie, jednak ona sama także przez wiele lat korzystała z jego genialnej gry. Prowadził Blaugranę do wielkich sukcesów i bił kolejne rekordy. Nikt nie wyobrażał sobie innego scenariusza niż zakończenie kariery Messiego na Camp Nou, jednak w sierpniu 2020 roku ich drogi mogły się rozejść.
ZOBACZ WIDEO: Nowe spojrzenie na zwolnienie Jerzego Brzęczka? "Zaczął zrywać się Bońkowi ze smyczy"
Wydawało się, że nad Barceloną przejdzie prawdziwe trzęsienie ziemi. Messi wysłał do klubu "burofaks" (w Hiszpanii to popularna metoda komunikacji biznesowej, umożliwiająca bezpieczne wysyłanie dokumentów i wymaga podpisu cyfrowego od odbiorcy), w którym chciał rozwiązać kontrakt z Dumą Katalonii. Ta informacja bez wątpienia wstrząsnęła światem sportu.
FC Barcelona pogrążona była w ogromnym chaosie. Fatalne zarządzanie klubem, kryzys finansowy, a na końcu kompromitująca porażka z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów (2:8). Messi kocha Barcelonę, jednak coś w nim pękło. Miał dość upokorzeń i uważał, że marnuje swoje ostatnie lata w futbolu.
- Odejście Messiego to dla milionów kibiców Barcelony herezja. Prezydent, który do tego doprowadzi, zostanie zmiażdżony. Moim zdaniem Leo wie, że tylko on może doprowadzić do rewolucji w tym klubie. Grozi. Myślę, że tym razem nie chodzi mu o nowy kontrakt i podwyżkę, a o realne zmiany w źle zarządzanej firmie - przekonywał Mateusz Święcicki, dziennikarz Eleven Sports.
Miał dość Bartomeu
Leo Messi w szczerym wywiadzie wyjawił motywy swojej decyzji. Jego plan był bardzo przemyślany. Nie same złe wyniki powodowały u Messiego frustrację i rozczarowanie. Leo wiedział, że klubem zarządza nieodpowiednia osoba.
- Miałem bardzo zły czas w Barcelonie. To, co stało się latem, ten "burofax" i wszystko z nim związane - to było pokłosie tego, że znajdowałem się w miejscu, w którym nie chciałem być. Trudno było mi zaadaptować się w szatni z wieloma nowymi ludźmi. Prezydent Josep Bartomeu wielokrotnie mnie oszukiwał, nie pozwalał mi odejść. "Burofax" był jedyną opcją, by wyrazić swoją wolę oficjalnie - stwierdził Argentyńczyk (cytat za La Sexta).
Ostatecznie Messi pozostał na Camp Nou, gdyż Bartomeu nie dotrzymał dżentelmeńskiej umowy i nie pozwolił mu odejść. 34-latek ochłonął, wyjechał na wakacje, przewartościował wiele spraw. Wyczyścił głowę i znów odzyskał wiarę w końcowy sukces.
- Kocham mój klub i moje miasto. Sam dawałem z siebie wszystko, a to, co dała mi Barcelona było zasłużone. Myślałem, że skończył się pewien cykl i przez to potrzebowałem zmiany. Wiem, że był to rok przejściowy, że potrzebujemy zmian i nowych ludzi, a ja wciąż chciałem walczyć o najwyższe cele - tłumaczył.
Jest wolnym piłkarzem. Co dalej?
Kontrakt Messiego wygasł 30 czerwca. Kilka miesięcy temu mówił, że nie podejmie pochopnej decyzji. Podkreślał, że ostateczny wybór odnośnie przyszłości zapadnie po zakończeniu rozgrywek. Początkowo był na "nie", jednak przez kilkanaście miesięcy zmieniło się w Barcelonie bardzo dużo. Odszedł skompromitowany prezydent, a nowy szef Joan Laporta ma z Argentyńczykiem doskonałe relacje.
- Przyjście Laporty na pewno przybliży Messiego do pozostania w klubie. Nie jest tajemnicą, że otoczenie kapitana Barcelony przychylnym okiem patrzy na tego prezydenta - mówił nam Michał Gajdek, socio Barcelony.
Laporta zaczął działać z wielką pompą. Wprowadził świetną atmosferę i szybko obiecał, że najlepszy piłkarz w historii klubu nie opuści tego okrętu.
- Buty Lionela Messiego wciąż będą biegać po murawie Camp Nou. On chce u nas zostać. Nawet nie rozważam tego, by miał nam odmówić przedłużenia kontraktu - mówił pewny siebie Laporta.
Problem w tym, że Barcelona ostatni mecz zagrała w maju, a my dalej nie wiemy co z przyszłością Leo Messiego. Katalońscy dziennikarze są przekonani, że 34-latek pozostanie w klubie, jednak jest to sytuacja bez precedensu - od pierwszego lipca jest wolnym piłkarzem.
Leo Messi zdobył z Barceloną 33 trofea (to rekord klubu), a samą Ligę Mistrzów wygrał czterokrotnie. Jest też najlepszym strzelcem w historii Dumy Katalonii (672 gole).
Zobacz także:
Joachim Loew - najlepszy i najgorszy selekcjoner Niemców
"Kompletnie spieprzyłem sprawę". Zaskakujące wyznanie Wojciecha Szczęsnego