Były teksty o husarii, wierze, przekonaniu, że w meczu z Hiszpanią da się zrobić coś więcej, niż biegać za piłką. Nie mieliśmy prawa wierzyć w słowa zawodników i trenera kadry po tym, co słyszeliśmy wcześniej - przed turniejem. Piłkarze i selekcjoner rozpływali się nad atmosferą, jakością treningów. Zrobiło się słodko, a później było już bardzo gorzko. I po remisie z Hiszpanią nie wiadomo już, czy w reprezentacji faktycznie działo się dobrze, a potrzebny był jedynie moment przełomowy, czy jednak rywale rozgrywają po prostu słaby turniej.
Po meczach Szkotów (z Anglikami 0:0), Węgrów (z Francuzami 1:1) czy Duńczyków (z Belgami 1:2) każdy polski kibic chciał zobaczyć podobną determinację i zaangażowanie w polskim zespole. Grę bez strachu, z ofiarnością, na pełnym gazie w ofensywie. Doszliśmy do momentu, w którym zaczęliśmy marzyć po prostu o walce i o tym, żeby nasi rzucali się na piłkę. Były głosy, że możemy nawet przegrać w Sewilli, ale po zaciekłym boju.
Pokazuje to tylko, jak po inauguracyjnym meczu ze Słowacją (1:2) bardzo podupadła wiara w ten zespół. Jak kibice i wszyscy trzymający kciuki za reprezentację poczuli się oszukani. Nie było wiary w narodzie. Zdecydowana większość stawiała w Sewilli na blamaż.
ZOBACZ WIDEO: Boniek zaczyna rozumieć, że popełnił błąd? "Ma wobec siebie jakieś wyrzuty"
Nasza drużyna zrobiła coś niesamowitego. Podniosła się z kolan, bo na nich klęczała od poniedziałku. Atmosfera w kadrze w ostatnich dniach była fatalna. Rozbici zawodnicy długo dochodzili do siebie, ale w sobotę pokazali na boisku ogromne serce.
Trzeba oddać naszym zawodnikom szacunek, bo świetnie wyczyścili głowy. Zaatakowali Hiszpanów od początku, grali twardo, z zaangażowaniem. Nie przestraszyli się rywala, który piłkarsko kpił sobie z naszych drużyn od lat - ogrywając nas 6:0 czy 5:0.
A podczas meczu o życie na Euro 2020 Biało-Czerwoni do końca grali o zwycięstwo. Polscy piłkarze, po tym wszystkim co działo się w ostatnich dniach, nie mieli prawa zdobyć punktów w Hiszpanii, ale oszukali przeznaczenie. Kadra Paulo Sousy jest dalej w grze - w Petersburgu zagra ze Szwecją o wyjście z grupy.
Na takie spotkanie czekaliśmy siedem lat - od meczu z Niemcami w eliminacjach Euro 2016 i wygranej w Warszawie 2:0. Wtedy też się nie dało. Mierzyliśmy się przecież z mistrzem świata, który przez 90 minut nas tłamsił.
Starcie z Hiszpanią spełniło wszystkie punkty "meczu założycielskiego". Zatrzymaliśmy nieosiągalnego rywala. Po golu Roberta Lewandowskiego, który na dużych turniejach zawodził. Po ogromnym szczęściu (zmarnowany karny Hiszpanów) i świetnej interwencji Szczęsnego. Wróciliśmy na Euro. Nie można tego zmarnować.